Osoby, które nie mają jeszcze doświadczenia z opcjami, nie do końca wiedzą, co można za ich pomocą zrobić. Dzisiaj postaram się temu zaradzić i napisać w kilku słowach, co może być źródłem zysku przy wykorzystaniu tych właśnie instrumentów. Będzie to bardzo ogólne omówienie, gdyż każde z opisanych poniżej zagadnień można rozwinąć w dziesiątki strategii i setki wpisów. Mam nadzieję, że niebawem faktycznie tych wpisów będzie więcej.
Skąd bierze się zysk na opcjach?
W przypadku akcji sprawa jest prosta. Kupujemy taniej, sprzedajemy drożej i sprawa załatwiona. Przynajmniej tak wygląda teoria, ponieważ zdarza się, że inwestor kupuje w najgorszym momencie i później ma problem z pozbyciem się papierów. Strategie nastawione głównie na otrzymywanie regularnej i stale rosnącej dywidendy są u nas jeszcze nie tak popularne, a więc można je pominąć.
W przypadku kontraktów terminowych mamy dodatkowy element w postaci możliwości zajmowania krótkiej pozycji, czyli zarabiania na spadkach. Wielu inwestorów, wiedząc że spadki są zazwyczaj bardziej dynamiczne, stara się na nich zrealizować swoje strategie. Kontrakty nadają się również do zabezpieczania pozycji w instrumencie bazowym, co stanowi dodatkowy walor przemawiający za ich wykorzystaniem, ale w zasadzie na tym ich zalety się kończą.
W przypadku opcji sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej. Dość wysoka złożoność tego instrumentu, a także wielość aspektów, które różnią go od innych dostępnych na giełdzie sprawia, że zarabianie na opcjach jest pojęciem bardzo szerokim, mieszczącym w sobie wiele niekiedy zupełnie odrębnych i niepodobnych do siebie sposobów na zaprzęgnięcie opcji do pracy na naszą rzecz. Dlatego też inwestorzy odnajdą tutaj niemal nieprzebraną ilość strategii inwestycyjnych, które pozwolą na zarabianie niezależnie od panującej na rynku koniunktury. A coś takiego powinno być celem każdego inwestora.
Wzrost lub spadek instrumentu bazowego – czyli dokąd ruszy się rynek
Opcje, podobnie jak wszystkie inne instrumenty, dają możliwość realizowania strategii opartych na oczekiwaniach co do kierunku, w którym podąży instrument bazowy. Jednak wykorzystywanie do takich właśnie zagrań opcji wygląda zupełnie inaczej, niż kupowanie akcji lub też kontraktów terminowych.
Przede wszystkim znaczącą rolę odgrywa dźwignia finansowa, która w przypadku opcji jest parametrem zmiennym. Oznacza to, że w zależności od aktualnych warunków rynkowych, dźwignia dla danej serii opcji posiada inną wartość. Niekiedy jest ona tak wielka, że warto jest zaryzykować i kupić opcje pod jakiś scenariusz. Potencjalny zysk z nadwyżką rekompensuje możliwe straty. Jakiś czas temu poświęciłem takiemu właśnie podejściu całe nagranie wideo i tam możecie się zapoznać ze strategią opracowaną na bardzo duży lewar.
Strategie polegające na kupowaniu opcji (call na wzrosty lub put na spadki) posiadają tę zaletę, że nasze ryzyko jest ograniczone do wysokości premii zapłaconej za opcję. Nie możemy stracić więcej. Stop lossy w przypadku akcji mają to do siebie, że po aktywowaniu zlecenia, kiedy już nasze papiery zostaną sprzedane, rynek lubi wrócić do wzrostów. Kupno opcji chroni nas przed takimi sytuacjami.
Chcąc zagrać na wzrosty lub na spadki z wykorzystaniem kontraktów terminowych zarabiamy tylko wtedy, gdy rynek przemieści się w przewidzianym przez nas kierunku. Wykorzystanie do tego opcji, a konkretnie strategii straddle lub strangle, pozwala na zarabianie niezależnie od tego, w którą stronę ruszy się rynek. Musi to tylko zrobić odpowiednio dynamicznie. W rezultacie wykorzystując opcje w taki własnie sposób, zarabiamy w 2 z 3 możliwych przypadków.
Brak zmiany instrumentu bazowego – czyli dokąd NIE ruszy się rynek
Opcje są instrumentami o określonym czasie życia. Wraz z jego upływem, ograniczeniu ulegają scenariusze rynkowe, które mogą się zrealizować, a rezultacie czego opcje tanieją. Utrata wartości czasowej przez opcje sprawia, że wielu inwestorów preferuje strategie polegające na zajmowaniu krótkiej pozycji na tym instrumencie, dzięki czemu możliwe staje się zainkasowanie premii opcyjnej.
W tym wypadku, jeśli oczekujemy, że do momentu wygaśnięcia danej serii opcji rynek nie wyjdzie poza ustalony przez nas zakres cenowy. Jeśli tak się stanie, wystawione przez nas opcje wygasną bez wartości, a my zachowamy dla siebie premię opcyjną.
Trzeba powiedzieć, że na pierwszy rzut oka taka strategia bardzo kusi. Dostajemy przecież pieniądze za czekanie. W rzeczywistości otrzymujemy pieniądze za ryzyko, które na siebie bierzemy i może tak się zdarzyć, że będziemy musieli dopłacić do danej transakcji, co niekiedy sprowadza się do oddania znacznie większych środków niż na początku otrzymaliśmy. Ale w połączeniu z odpowiednim zabezpieczeniem całej pozycji, można na tym zarabiać.
Arbitraż lub wycena – czyli to ja mam rację, a nie rynek
Na początek trzeba podkreślić, że arbitraż i wycena, mimo iż bardzo podobne, nieco się między sobą różnią. Arbitraż jest to strategia polegająca na zajęciu pozycji w dwóch lub więcej instrumentach finansowych, dla której prawdopodobieństwo osiągnięcia zysku jest niemal pewne, podczas gdy ryzyko poniesienia strat znikome. Arbitraż wykorzystywany jest w sytuacjach, w których instrumenty powiązane ze sobą wzajemnie lub też powiązane z innym aktywem różnią się swoimi cenami. Inwestor zakłada, że nastąpi powrót do standardowej relacji i zajmuje odpowiednio pozycję, czekając na zrealizowanie się założonego scenariusza. Transakcje takie uważane są za bardzo bezpieczne, lecz konieczna jest tutaj bardzo wysoka szybkość i precyzja w złożeniu i wykonaniu zleceń.
Z kolei wycena opcji zakłada skupienie się na opcji, jako takiej, a także czynnikach wpływających lub mogących potencjalnie wpłynąć na aktualną lub przyszłą premię opcyjną. Inwestor dostrzega coś, czego wydaje się nie dostrzegać nikt inny. Może to być czynnik negatywny lub pozytywny, ale zawsze mogący wpłynąć na wycenę opcji. Jeśli inwestor przyjmie, że czynnik ten będzie miał znaczenie, może kupić lub sprzedać daną opcję, zakładając że obecna wycena rynkowa nie jest prawidłowa i w przewidywalnej przyszłości nastąpi jej korekta. Na tym właśnie przesunięciu można zarobić.
Złożoność problematyki arbitraży i wyceny polega na kilku kwestiach. Po pierwsze, okazje takie zdarzają się rzadko. Rozumiem przez to występowanie nieefektywności rynkowej kilka razy w roku. Z drugiej strony, niewielkie nieefektywności występują każdego dnia, lecz są one na tyle małe, że bardzo trudno jest je wykorzystać. Konieczne do tego jest kilka elementów, takich jak: odpowiednia technologia obliczeniowa, znaczna szybkość składania zleceń oraz minimalne lub zerowe prowizje. Kryteria te sprawiają, że arbitraż i wycena pozostają zazwyczaj poza zasięgiem inwestorów indywidualnych. Okazje te zdarzają się, ale aby je wykorzystywać trzeba mieć niemal stały kontakt z rynkiem.
Wzrost zmienności – czyli rynek zaczyna sobie poczynać
Zarabianie na opcjach jest możliwe nie tylko wtedy, gdy rynek rośnie lub spada. Można również wykorzystywać sytuacje, w których wszystkie inne instrumenty i aktywa są bezbronne – wzrost zmienności na rynku. Czasami zdarza się tak, że rynek bardzo gwałtownie się zmienia. Wtedy też rośnie ryzyko, że w dość szybkim czasie pokona duży dystans. W takich sytuacjach wystawcy opcji żądają znacznie większych premii za przyjmowane na siebie zobowiązania.
Inwestor, który kupi opcje w oczekiwaniu na wzrost zmienności może osiągnąć całkiem niezłe zyski. W sytuacjach rynkowej niepewności premie opcyjne gwałtownie rosną, dzięki czemu można w ten sposób zarobić. Co więcej, rosną premie wszystkich opcji, a zatem gwałtowne spadki mogą powodować wyższą wycenę również opcji call. Co ciekawe, nie zawsze to sam instrument bazowy musi wykazywać większą zmienność.
Istnieje pojęcie zmienności implikowanej, w której wszystkie inne parametry wpływające na wycenę opcji nie odbiegają od normy, a mimo to premie opcyjne są wysokie. Dzieje się tak czasami w oczekiwaniu na jakieś wydarzenie rynkowe, które może dość gwałtownie poruszyć notowaniami instrumentu bazowego. Również w takich sytuacjach wystawcy opcji żądają wyższego wynagrodzenia za ponoszone ryzyko, mimo że sam rynek pozostaje jeszcze spokojny.
Strategie opcyjne – czyli ułóż sobie profil wypłaty
Strategie opcyjne wydają się kwintesencją inwestowania z wykorzystaniem opcji giełdowych. Zakładają one kupno lub sprzedaż więcej niż jednej opcji, czasami o różnych terminach wygasania, aby odpowiednio odzwierciedlić oczekiwania rynkowe inwestora. Strategie te mogą być nastawione na różne aspekty związane z wyceną opcji, ale przede wszystkim dotyczą one zmian ceny instrumentu bazowego oraz zmian poziomu zmienności.
W zasadzie strategiom poświęcona będzie znaczna część tego bloga, gdyż ich mnogość sprawia, że jesteśmy w stanie przygotować się lub „zagrać pod” niemal każdy rynkowy scenariusz. Dopisek o układaniu profilu wypłaty nie powstał bez powodu, gdyż strategie opcyjne rozróżniane są właśnie ze względu na to kryterium. Wprawny inwestor po pewnym czasie nie musi już wiedzieć, jakie opcje zostały użyte do skonstruowania danego układu – mówi o tym właśnie profil wypłaty.
Łączenie opcji i instrumentu bazowego – czyli ulepszanie gry na akcjach i kontraktach
Aby zarabianie na opcjach było możliwe, nie trzeba poruszać się wyłącznie w ramach tego jednego instrumentu. Wszechstronność opcji jest tak wielka, że łączenie ich z akcjami oraz kontraktami pozwala na podniesienie do zupełnie nowego poziomu inwestowania w instrumenty bazowe.
Tego typu transakcje wiązane pozwalają na osiąganie lepszych zysków, przy jednoczesnym ograniczaniu ryzyka. Nawet inwestorzy długoterminowi mogą wzbogacać swoje strategie dywidendowe opcjami, czy to osiągając dodatkowe korzyści przy strategii covered call, czy też okresowo zabezpieczając posiadaną przez siebie pozycję z wykorzystaniem tego instrumentu pochodnego.
Takie strategie sprawiają, że zysk nie musi pochodzić z samej opcji, może on być ciągle osiągany na instrumencie bazowym. Opcja może służyć wyłącznie zabezpieczeniu posiadanej pozycji przed określonym scenariuszem, którego inwestor z różnych względów może się obawiać. Ten przykład pokazuje, jak wielkie możliwości otwierają się przed osobami, które do tej pory inwestowały tylko w akcje.
Podsumowanie
Jeden wpis to zdecydowanie zbyt mało, żeby opowiedzieć o możliwościach wykorzystania opcji na rynku. Każdy akapit można rozwinąć w wiele wątków głównych, a te z kolei w wątki poboczne. W najbliższych tygodniach będę właśnie tym się zajmował.
Jeśli ten tekst przypadł Wam do gustu, zachęcam do podzielenia się nim za pomocą przycisków poniżej oraz za zasubksrybowania RSS bloga.
Witam,
na wstepie chciałbym powiedzieć, że handel opcjami opisany przez Pana jest dla mnie duzo bardziej zrozumiały niż to co przeczytałem z biuletynów GPW.
Nie jestem jednak pewien jednej kwesti:
przypuśćmy że mamy nastepujące informacje o opcji (CALL):
SYMBOL | Premia | Bid | Ask
OW20I141950 | 400,05 | 417,25 | 425,85
I teraz:
zakładam że chcę kupić powyższą opcję CALL, w tej sytuacji:
– zapłacę premię w wysokości 4000,5 zł czy 4172,5 zł?
analogicznie gdybym, chciał sprzedać opcję CALL:
– otrzymam premię w wysokości 4000,5 zł czy 4258,5 zł?
dziekuję za odpowiedx i pozdrawiam serdecznie
Nie wiem, gdzie w taki sposób handluje się opcjami. Premia to inaczej cena opcji. A zatem mogąc kupić opcję za 425,85 pkt płacisz premię w wysokości 4258,50 zł, natomiast wystawiając opcję za 417,25 pkt otrzymujesz premię w wysokości 4172,50 zł.
Cena to premia. Nie można kupić/sprzedać opcji za 10 pkt i dostać innej premii niż 100 zł (pomijając w tym wypadku prowizję).