Piramidowanie strat jest zjawiskiem, którego nie chcemy w naszych portfelach, niezależnie od typu instrumentu, który wykorzystujemy. Piramidowanie oznacza, iż jeśli jesteśmy w stracie, zwiększamy posiadaną pozycję, żeby ruch w oczekiwanym przez nas kierunku szybciej te straty odrobił. Jeśli on nie następuje, dokładamy do pozycji jeszcze więcej kapitału. Ale jeśli proces powtarza się kilkukrotnie może trafić się tak, że zabraknie nam kapitału na dalsze powiększanie naszego zaangażowania. Wtedy okazuje się, że rynek przesuwa się jeszcze dalej, my tracimy wszystkie posiadane środki, a kiedy już zostajemy z niczym, następuje cofnięcie którego tak długo oczekiwaliśmy. Bad luck.
Opisany powyżej scenariusz jest skrajnością, która jednak przydarza się inwestorom. W swojej łagodniejszej postaci, jeśli inwestor posiada jednak trochę instynktu samozachowawczego, w pewnym momencie przestaje on piramidować pozycję, przyjmując ją na klatę. Ale wtedy strata bywa również zaawansowana, co powoduje uszczerbek w stanie naszego portfela.
Piramidowanie pozycji w strategiach opcyjnych
Dla uproszczenia przykładu przyjmiemy, że strategie opcyjne dzielą się na dwa rodzaje:
- takie, w których opcje kupujemy, płacąc za nie niewiele, ale mając szanse na duże zyski (mimo, że szanse zysków są niewielkie). Przykładem takiej strategii jest long OTM call;
- takie, w których opcje wystawiamy, otrzymując niewielką premię, ale ryzykując dużymi stratami (mimo, że szanse strat są niewielkie). Przykładem takiej strategii jest short OTM put.
Opcje charakteryzują się terminem wygasania. Nie ma więc możliwości „wiezienia straty”, jak to ma miejsce przy akcjach. Następuje moment rozliczenia pozycji i musimy stawić czoła jej rezultatom. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy poniesioną na ostatniej serii stratę będziemy chcieli odrobić na kolejnej serii i czy zdecydujemy się na zwiększenie w tym celu pozycji. Omówię to poniżej na przykładach, ale ich zrozumienie ułatwi mój poprzedni wpis dotyczący rolowania posiadanych pozycji opcyjnych.