Strategie kierunkowe przydają się inwestorom w sytuacji, gdy posiadają oni określony scenariusz dla instrumentu bazowego, a jednocześnie chcą mieć ograniczone ryzyko. Przewaga opcji nad stop lossem przejawia się chociażby w tym zakresie, że cofnięcie poniżej naszego poziomu obrony nie zamyka pozycji, a jedynie ogranicza stratę. W ten sposób jesteśmy odporni na wahnięcia rynkowe, jednocześnie posiadając zabezpieczone tyły.
Strategie kierunkowe – podstawowe założenia
Najważniejszą kwestią jest nasze nastawienie do instrumentu bazowego. Aktualnie panująca zmienność ma mniejsze znaczenie. Mamy indeks Wig20 i oczekujemy, że zachowa się on w określony sposób, czyli wzrośnie lub spadnie. Jest to ważne, gdyż w tym wpisie omówione zostaną tylko strategie zakładające ruch w jednym, założonym przez inwestora kierunku. Co równie ważne, ruch ten musi się dokonać w czasie pozostałym do wygaśnięcia opcji. Dlatego tak dobieramy serię opcji, na której dokonujemy transakcji, aby odpowiadała ona przewidywanemu horyzontowi czasowemu dla takiego ruchu.
Drugie założenie to ograniczona możliwość strat. Nie chcemy zaryzykować zbyt wiele wystawiając niezabezpieczone opcje. Koncentrujemy się na ruchach, które mogą się zrealizować, ale nie muszą. Dlatego też ryzyko musi być w takich sytuacjach ograniczone, żebyśmy nie narażali się na zbyt wielkie emocje przy rynkowych wahnięciach.
Trzecie założenie to początkowy bilans strategii oraz potencjał wzrostowy. Wszystkie prezentowane strategie będą się wiązały z poniesieniem pewnego kosztu. Łączna suma premii zapłaconych będzie większa niż suma premii otrzymanych, przez co już na samym początku będziemy w stracie. Rynek będzie musiał wykonać jakiś ruch, żeby przejść z pola strat do pola zysków. Zmniejsza to więc nasze szanse na sukces, ale dzięki temu maksymalny możliwy do osiągnięcia zysk jest dużo wyższy niż ryzyko, które ponosimy.
Do sporządzenia poniższych wykresów wykorzystałem Options Strategy Evaluation Tool. Ceny opcji wzięte zostały do wyliczeń na podstawie cen rynkowych z minionego poniedziałku (seria majowa), przy instrumencie bazowym w okolicach 2475 pkt, który będzie centralnym punktem wykresu.
Long call/long put
W zależności od naszego oczekiwania rynkowego, możemy zwyczajnie kupić opcję call lub put. W ten właśnie sposób dajemy sobie nieograniczony potencjał zysku przy jednoczesnym ograniczeniu ryzyka do z góry określonego poziomu. Jest to rozwiązanie często wykorzystywane przez początkujących inwestorów, którym bardzo podoba się pomysł wielkich zysków za niewielki wkład własny. Problem w tym, że za opcję musimy zapłacić już na wstępie premię opcyjną, a wynik inwestycji uzależniony jest od tego, czy rynek faktycznie podąży w zakładanym przez nas kierunku. W omawianym przykładzie kupujemy opcję put 2450 za cenę 20,36 pkt, co oznacza, że zyskowność uzyskujemy dopiero poniżej poziomu 2430 pkt.
Pewne komplikacje może też powodować zmienność implikowana. Jeśli będzie wysoka, premia opcyjna również nie będzie mała, przez co koszt kupna opcji może znacząco wzrosnąć. Strategię long call oraz long put należy dobrze przemyśleć, gdyż paradoksalnie wcale nie jest łatwo systematycznie zarabiać z jej wykorzystaniem.
Strategia ta jako jedyna z dziś prezentowanych charakteryzuje się nieograniczonym potencjałem wzrostu.
Spread byka/spread niedźwiedzia (debit spread)
W tym wypadku konstruujemy strategię z dwóch opcji. Jedną (droższą) kupujemy, a drugą (tańszą) wystawiamy. Ponosimy więc pewien koszt, który w naszym wypadku wynosi 10,74 pkt. Spread posiada szerokość 50 punktów, a więc maksymalny możliwy do osiągnięcia zysk wynosi 50-10,74=39,26 pkt. Jak widać, strategia ta charakteryzuje się stosunkiem zysku do ryzyka na poziomie prawie 4:1, co jest bardzo atrakcyjną wartością. Problem polega tylko na tym, że zaczynamy zarabiać poniżej poziomu 2439 pkt, podczas gdy indeks znajduje się o kilkadziesiąt punktów wyżej. Podobnie więc jak przy kupnie pojedynczej opcji, rynek musi wykonać określony ruch, żebyśmy mogli cokolwiek na tej strategii zarobić.
Kondor
Kupno spreadu wiąże się z poniesieniem pewnego kosztu. Można go próbować zmniejszyć poprzez wystawienie spreadu trochę dalej od aktualnej ceny rynkowej. W ten sposób budujemy strategię kondora, przypominającego profilem wypłaty iron condora, ale składającego się z opcji tylko jednego typu i do tego posiadającego dużo lepszą relację potencjalnego zysku do potencjalnej straty.
Do budowy tego przykładu użyłem opcji o cenach wygasania oddalonych od siebie o 25 punktów. Chcąc zbudować spread niedźwiedzia na opcjach put, kupujemy put 2450 za 20,36 pkt i sprzedajemy put 2425 pkt za 13,55 pkt. W rezultacie nasz koszt wynosi 6,81 pkt i jest to maksymalna możliwa strata. Możemy ją pomniejszyć wystawiając credit spread na niższych cenach wykonania. W tym celu sprzedajemy put 2400 za 9,62 pkt i kupujemy put 2375 za 7,46 pkt. W ten sposób nasz koszt początkowy (i jednocześnie maksymalne ryzyko) spada do poziomu 4,65 pkt, a maksymalny zysk wynosi 20,35 pkt.
Kosztem, który płacimy za dodatkową premię i niższe ryzyko jest pojawienie się obszaru straty poniżej poziomu 2380 pkt. Jeśli rynek zawędruje za daleko w naszym kierunku, również nie będzie dobrze, gdyż poniesiemy taką samą stratę, jakby silnie wzrósł, mając za nic nasze założenia. Strategia ta sprawdza się więc w sytuacji, w której oczekujemy jedynie umiarkowanego ruchu cenowego w naszą stronę. Nasz obszar zyskowności to przedział od 2380 do 2445 pkt.
Motyl
Strategią o podobnych założeniach do kondora jest motyl. I podobnie jak on, posiada swój żelazny odpowiednik w postaci iron butterfly. W tym wypadku posiadamy ten sam spread niedźwiedzia, ale zabezpieczamy go drugim spreadem, który wystawiony jest bliżej rynku. W ten sposób z jednej strony zmniejsza się nasz obszar bezpieczeństwa i zysku, ale z drugiej strony koszt strategii jest mniejszy, a przez to i mniejsze ryzyko i wyższy maksymalny możliwy zysk.
Aby zbudować strategię kupujemy put 2450 za 20,36 pkt, wystawiamy 2x put 2425 za 2x 13,55 pkt i kupujemy put 2400 za 10,40 pkt. W ten sposób nasz koszt i maksymalne ryzyko spadają do poziomu zaledwie 3,66 pkt, a możliwy zysk rośnie do poziomu 21,34 pkt. Sęk w tym, że zwężeniu ulega również obszar zyskowności strategii, który teraz nie wynosi nawet 50 punktów. Coś za coś, jak to na rynku opcji.
Co ja bym wybrał?
Opisane powyżej strategie z pewnością przydadzą się inwestorom preferującym ograniczone ryzyko i korzystny stosunek ponoszonego ryzyka do możliwych zysków. Są tu strategie dla osób, które oczekują bardzo silnego ruchu w danym kierunku (long put), silnego lub umiarkowanie silnego ruchu (spread niedźwiedzia), umiarkowanego ruchu (kondor) lub ruchu niewielkiego i w ograniczonym zakresie (motyl). Dla każdego coś dobrego.
Ja sam z pewnością odrzuciłbym kupowanie gołych opcji. W moim odczuciu oczekiwanie na wielkie ruchy nie uzasadnia wysokości premii opcyjnej, którą musimy kupić. Duże ruchy zdarzają się rzadko, więc polowanie na nie wymaga dużej ilości szczęścia. Nie zamierzam za to szczęście płacić co miesiąc dużych premii.
Z kolei strategie wymagające czterech opcji bywają trudne do ustawienia. Owszem, dają korzystny stosunek zysku do ryzyka, ale generują podwójne koszty prowizji (w porównaniu do spreadu) oraz utrudniają zbudowanie całej strategii, gdyż jednoczesne złożenie całej pozycji jest bardzo skomplikowane. Trzeba nieustannie monitorować, co nam się otworzyło, a które opcje musimy jeszcze dołożyć.
Bardzo ciekawą propozycją są spready. Kupujemy opcję zarabiającą, a jednocześnie wystawiamy drugą opcję, zmniejszając koszt całej strategii. Prosty układ, dający się łatwo ustawić i posiadający korzystny stosunek zysku do straty. W ten sposób oczywiście zakładamy, że rynek może przemieszczać się daleko, gdyż pole maksymalnego zysku sięga aż po horyzont. Czasem się to przydaje, czasem nie, ale wystawianie odległego spreadu nie oznacza wielkiego przypływu premii opcyjnej.
Podsumowanie
Z omówionych dzisiaj strategii ja sam wybrałbym spread, czasami przekształcając go w kondora. Oczywiście wszystko zależy od oczekiwań co do ruchu cenowego, gdyż to on jest dla nas podstawą do działania. Jeśli chcemy jeszcze bardziej urozmaicić nasz handel opcjami, możemy stosować nierówne ilości opcji. Np. kupić 2x put 2450 i wystawić 3x put 2425. W ten sposób uzyskujemy więcej premii, a obszar zyskowności nie zmniejsza się tak bardzo.
A jakie jest Wasze zdanie? Co myślicie o przedstawionych strategiach? Z pewnością przypadną one do gustu początkującym, gdyż maksymalne ryzyko na poziomie kilku punktów to z pewnością łakomy kąsek do spróbowania.
LS says
Na jaki programie teraz robisz symulacje skoro youroptions zawinął interes?
Radosław Chodkowski says
Generalnie teraz czekam na arkusz BOSia, w międzyczasie opierając się na Options Strategy Evaluation Tool.
tomkus says
No to teraz trochę statystyki.
Post jest długi ale to jest mamatematyka która niestety nie kłamie więc myślę że wartościowy.
Kondor:
p-stwo osiągnięcia max zysku – ~20%
p-stwo wyniku >0 – ~25%
p-stwo zakończenia pomiędzy 2375 a 2450 – ~28%
oczekiwany średni zysk ~11,95 pkt
(UWAGA – ta wartość pokazuje ile średnio zarobimy gdy kurs w dniu wygasania będzie w przedziale 2375-2400 – jest to mniejsze niż max. 20,35 gdyż uwzględnia opadający zysk z obu stron – pomiędzy 2375-2400 oraz 2425-2425)
w związku z tym 28% transakcji zakończy się średnio 12 pkt zyskiem a 72% – średnio 4,65 pkt. stratą.
oczekiwany wynik w długim okresie wynosi więc 0,012 pkt.
Doliczmy do tego 1pkt prowizji i wychodzi że na każdej transakcji poniesiemy średnio 1pkt straty.
TO jest 21% straty na każdej transakcji!!!!
Motyl:
p-stwo wyniku >0 – ~25%
p-stwo zakończenia pomiędzy 2400 a 2450 – ~27%
oczekiwany średni zysk ~8 pkt (liczony tak samo jak przy kondorze – czyli tyle średnio zarobimy gdy kurs ostatecznie wypadnie między 2400 a 2450)
w związku z tym 27% transakcji zakończy się średnio 8 pkt zyskiem a 73% – średnio 3,66 pkt. stratą.
oczekiwany wynik w długim okresie wynosi więc -0,51 pkt.
Doliczmy do tego 1pkt prowizji i wychodzi że na każdej transakcji poniesiemy średnio 1,5pkt straty.
TO jest 41% straty na każdej transakcji!!!!
spread byka:
p-stwo osiągnięcia max zysku – ~19%
p-stwo wyniku >0 – ~20%
stosunek zysku do ryzyka = 4
uwzględniając prowizje – 4 (troszkę mniej uwzględniając prowizje)
tutaj już wyliczenie oczekiwanego średniego zysku jest trudniejsze.
Z obliczeń wychodzi że osiągamy:
p-stwo ~19% zysku 39,26 (max zysku 2450)
p-stwo ~15% zysku w średniej wysokości 14,54 (gdy kurs zakończy się pomiędzy 2400 a 2450)
W związku z tym oczekiwana średnia wartość zysku wynosi 2,55 pkt
To oznacza ze w długim okresie na każdej transakcji zarobimy średnio 2,55 pkt. Oczywiście ryzykując 10,74.
Stopa zwrotu teoretycznie wyniesie średnio ~25% na każdej transakcji.
Tylko że jeśli pierwsza transakcja będzie stratna (szanse są spore – aż 2/3) to żeby się odbić i wyjść na zero potrzeba aż 4 zyskownych pod rząd. A p-stwo 4 zyskownych pod rząd to tylko…. 1,5%.
A obliczenia pokazują że p-stwo 3 nieudanych transakcji pod rząd to 28%. Czyli jest dość wysokie.
Żeby to sobie odbić i wyjść na zero potrzeba wtedy ponad 10 zyskownych.
A 10 zyskownych pod rząd to p-stwo poniżej 0,00002%
Sami sobie odpowiedzcie czy 66% kontra 1,5% albo 28% kontra 0,00002% to akceptowalne ryzyko.
long put:
p-stwo wyniku >0 – ~30%
p-stwo wyniku >kosztu zakupu puta – ~25%
p-stwo wyniku >30pkt – ~19%
p-stwo wyniku >80pkt – ~10%
p-stwo wyniku >130pkt – ~5%
Z obliczeń wychodzi że oczekiwana średnia wartość zysku wynosi ponad 15 pkt. Czyli tyle średnio zarobimy na każdej transakcji.
Oczywiście ponownie 3 stratne pod rząd doprowadzą do właściwie nieodzyskiwalnych strat.
co z tego wynika?
Proponowany motyl to prosta droga do bankructwa.
Kondor jest niewiele lepszy.
spread byka – każda transakcja zakończy się średnio 2,5 pkt zysku, z czego 34% transakcji zakończy się zyskiem, a 66% – prawie 11pkt stratą.
long put – każda transakcja zakończy się średnio 15 pkt zysku, z czego 30% transakcji zakończy się zyskiem, a 70% – prawie 21pkt stratą.
Niestety to wszystko wynika ze statystyk – po drugiej stronie rynku są tęższe głowy niż nasze i gdyby proste kupowanie kondorów czy motyli mogło przynieść zyski to zaraz by ktoś na tym zrobił jakiś arbitraż i już by przestało przynosic zyski.
Najbardziej opłacalne z prezentowanych strategii jest więc kupowanie gołych putów.
Nie słuchałem jeszcze wywiadu z aktuariuszem, ale z opisu wynika że ma on zbieżne poglądy 🙂
A tak naprawdę droga do sukcesu to nie trwanie przy zajętej strategii a jej przekształcanie z czasem.
Oczywiście trzeba pamiętać że to wszystko liczone dla poniedziałkowego kursu 2475 i na wszystkie p-stwo silny wpływ ma zmienność oraz czas do wygaśnięcia, tu akurat miesiąc.
Można też robić szersze kondory, kupować tańsze puty itp.
Tym nie mniej wyliczenia pokazują generalny trend opłacalności.
tomkus says
Nie wiem dlaczego ale zjadło mi jedną linijkę – w wyliczeniach średniego zysku dla spreadu byka powinno być
p-stwo ~19% zysku 39,26 (max zysku 2450)
p-stwo ~66% straty 10,74 (max straty >2450)
p-stwo ~15% zysku w średniej wysokości 14,54 (gdy kurs zakończy się pomiędzy 2400 a 2450)
Jeśli możesz Radku edytować posty to doklei tę srodkową lnijkę z 66% p-stwem.
Radosław Chodkowski says
Tutaj trzeba trochę namieszać w założeniach bazowych Twojego komentarza 🙂
Po pierwsze nie wiem, jak liczyłeś te prawdopodobieństwa.
Po drugie, są to zagrania kierunkowe. Oznacza to, że nie dokonujemy ich non stop, budując te pozycje w każdym dowolnym momencie rynkowym, niezależnie od poziomu indeksu i od panującej zmienności. Dlatego jeśli nasze oczekiwania co do zachowania instrumentu bazowego dają choć trochę przewagi, wszelkie statystyki biorą w łeb, ale na naszą korzyść.
Kolejna sprawa to przełożenie tych teoretycznych prawdopodobieństw na realne wyniki. Brakuje systematycznie prowadzonych portfeli mogących faktycznie to zweryfikować. Ewentualnie dobrych testów na danych historycznych.
Ale dzięki za te wyliczenia. Tobie jaka strategia sprawdza się najbardziej?
tomkus says
P-stwa liczone na podstawie delty. Dokładność wystarczająca żeby na szybko i bez dodatkowych obliczeń sprawdzić jakiś pomysł.
Opisane powyżej strategie z pewnością przydadzą się inwestorom preferującym ograniczone ryzyko i korzystny stosunek ponoszonego ryzyka do możliwych zysków.
W moim poście chciałem tylko pokazać że liczenie „naiwnie” stosunku zysku do strat tak jak policzyłeś np. dla spreadu „stosunek zysku do ryzyka na poziomie 4:1 jest bardzo atrakcyjną wartością” nie pokazuje wszystkiego.
Dlatego jeśli nasze oczekiwania co do zachowania instrumentu bazowego dają choć trochę przewagi, wszelkie statystyki biorą w łeb
Tylko wtedy grasz niejako przeciwko rynkowi. U nas dominującą rolę grają animatorzy. To oni w praktyce stanowią rynek i wyceniają opcje w oparciu o modele, zmienności, czas do wygaśnięcia itp. a nie poziomy wsparcia i oporu.
Jak zaznaczyłem dla innych warunków rynkowych te obliczenia mogą być inne, ale nie należy się raczej spodziewać że jeśli w tych warunkach konkretna strategia ma oczekiwaną stopę zwrotu poniżej zera to w innych nagle będzie „wymiatać”.
Moje obliczenia właśnie pokazują generalnie co się opłaca bardziej a co mniej. Można je powtórzyć dla innych warunków rynkowych. Ale w tych innych warunkach nadal motyl będzie statystycznie gorszy od kupna gołej opcji.
Poza tym Twoje przeczucia też się da ubrać w statystykę.
Jeśli uważasz że spadnie to zamiast kupować spread (np. jak z przykładu zysk/strata 4:1 ) możesz kupić gołego puta ATM. Żebyś zarobił max musi rynek spaść >75 pkt i tam pozostać. Dla gołego puta są duże szanse że po spadku o 75 pkt możesz go sprzedać i zrealizować większy zysk (i szybciej) niż ze spreada. Owszem, jest większe ryzyko (maksymalnej starty która jest większa) – ale w długim terminie albo zazwyczaj masz rację – i wtedy więcej zarobisz na gołych putach, albo zazwyczaj nie masz racji i wtedy więcej zarobisz na spreadzie. Ale jeśli nie masz racji to twoje przeczucie jest g*** warte i tym bardziej statystyki nie biorą w łeb i należałoby się kierować wyliczeniami typu pokazanego przeze mnie.
Jak już kilka razy pisałem – przedstawiasz te różne strategie w bardzo „pozytywnym” świetle – a brakuje mi w Twoich postach wrócenia uwagi na drugą stronę tych strategii – np. motyl może oferować potencjalnie wysoki zysk do straty (jak w przykładzie 21 pkt do 3,5 – to prawie 7:1) – i może rzeczywiście cześć ludzi go kupi bo skoro tak mało mogę stracić a tak dużo zyskać to właściwie nic nie stracę, ale co z tego jeśli w długim terminie te strategie przynoszą tylko straty.
Model każdą opcję wycenia tak aby statystycznie przyniosła 0 zysku. Można z takich opcji składać strategie – ale one nadal statystycznie będą przynosić 0 zysku. uwzględniając marżę animatora, koszty transakcyjne każda taka strategia musi przynieść stratę w długim terminie.
Dopiero przekształcanie albo „przeczucia” mogę to poprawić.
Trzeba więc wyraźnie zaznaczyć że nie można tych wszystkich strategii stosować automatycznie.
przełożenie tych teoretycznych prawdopodobieństw na realne wyniki. Brakuje systematycznie prowadzonych portfeli mogących faktycznie to zweryfikować.
Właśnie po to są te obliczenia – żeby nie trzeba było weryfikować jakiejś hipotezy 20letnią grą na realnych pieniądzach.
Wracamy tu do wyceny opcji przez rynek. Opcje na rynku wyceniane są na podstawie jakiegoś modelu. (u nas animator – na zachodzie duże inwestycje które nie animują ale wystawiają ceny kupna sprzedaży w oparciu o model). I właśnie dzięki temu możemy strategie testować „statystycznie” a nie musimy realnie i dlatego nie potrzebujemy systematycznych portfeli.
Ja nieskromnie mówiąc sprawdziłem niektóre strategie i pomysły na danych historycznych. I niestety, ale zazwyczaj mocno się rozczarowywałem. abo wręcz bardzo mocno.
To kolejny powód dla którego uważam że powinieneś pokazywać opcje również z tej „ciemniej” strony. Żeby z naszych opcji nie zrobił się drugi forex.
A jaka strategia mi się sprawdza?
Ciągle piłuję przekształcanie long strangle – co prawda dwa ostatnie trochę mi nie poszły, ale na majowym mam nadzieje się odkuć 🙂
Radosław Chodkowski says
Niestety nie da się wszystkiego napisać w jednym tekście, ale już nie raz na blogu zaznaczałem, że w opcjach oddaje się coś za coś. A więc dobra relacja zysku do ryzyka z drugiej strony musi skutkować niekorzystnym prawdopodobieństwem wystąpienia tego maksymalnego zysku. Pokazuję to strategią credit spreadów w Grubym portfelu, gdzie nieustannie mam do czynienia z niekorzystną relacją zysk/ryzyko.
Odnośnie tych prawdopodobieństw, to masz rację, że wszystko wycenia rynek. I z tej perspektywy nie powinno być strategii lepszych lub gorszych, gdyż wszystko powinno być wycenione fair, generując ujemną wartość oczekiwaną tylko na prowizjach i poślizgach.
Co do przeczuć inwestora, nie mogę się zgodzić. Nie ma inwestorów nieomylnych, trafiających 8/10 przypadków. Dlatego analiza rynkowa i podejmowane na tej podstawie decyzje mogą w tylko niewielkim stopniu poprawić nasze szanse. I być może zamiast 50:50 uzyskamy 54:46 na naszą korzyść. I w takim wariancie long call lub long put lepiej się nie sprawdzi, bo ryzyko jest przy niej zdecydowanie wyższe (liczone kwotowo). Do jej skuteczności potrzebujemy wysokich umiejętności przewidywania kierunku rynku (np. 70:30) i do tego na zasięgi pozwalające uzyskać tym opcjom zyskowność. A to jest jeszcze mniej prawdopodobne. Jeśli ma się rację „tylko trochę” lepiej jest moim zdaniem budować spready na opcjach ATM.
Dopiero dobre przewidywanie zmienności lub zachowania instrumentu bazowego oraz dobre zarządzanie otwartymi pozycjami daje przewagę nad rynkiem, pozwalającą trochę zarobić i pokryć koszty prowizji i poślizgów.
Uważam, że nie da się obiektywnie powiedzieć, która strategia jest najlepsza. Dużo zależy od inwestora, więc nie będę skreślał niektórych strategii. Mogę jedynie napisać, na co należy zwrócić uwagę. Sam nie przeprowadzam dużych testów na danych historycznych, więc nie mogę globalnie mówić co sprawdza się u nas najlepiej. Ale dzięki za komentarz, sporo wnosi 🙂
Piotr says
Ja bym dołączył do decyzji inwestycyjnej trochę fundamentów i troszkę techniki. Na dzień dzisiejszy:
Zmienność implikowana wciąż jest niska mimo wzrostów w ciągu ostatniego tygodnia – czyli kupujemy a nie wystawiam (czerwcowe). Mimo wszystko, biorąc pod uwagę sentyment rynkowy i fundamenty kupowałbym wciąż call OTM a nie put . Robiąc to od 2 tygodni już byś był nieźle zarobiony. O put pomyślałbym przy oporach (wciąż OTM) co by dużo nie ryzykować (przy okazji kasuję zysk z call ITM, call OTM wciąż trzymam na wypadek dalszych wzrostów). Jeżeli korekta by się zmaterializowała to zmienność implikowana wzrośnie spokojnie o 50% – ceny put pójdą do góry średnio x2. Wtedy przy wsparciach wystawiam puty ATM lub bliskie OTM. Jeżeli rynek wsparcie przełamie to poleci dalej w dół (zabezpieczam pozycję naked put krótkimi kontraktami na wig20 – koszt tego nie powinien być bardzo duży).
Reasumując:
Próbujemy założyć prawdopodobieństwo różnych scenariuszy rynkowych i do tego dopasowujemy strategię uwzględniając zmienność implikowaną (cena opcji) w relacji do zmienności historycznej. Musimy pamiętać o wsparciach, oporach i sentymencie rynkowym. To nam zwiększy prawdopodobieństwo sukcesu.
Radosław Chodkowski says
Dużo tu oparcia na naszych emocjach. Próbowałeś kiedyś faktycznie zabezpieczać kontraktami przy gołych putach tańczących na zmienności? Sporo zabawy, nieustanne trzymanie ręki na pulsie i zastanawianie się, czy zabezpieczenie nie rozwali nam pozycji. Dużo zabawy i chyba jest to bardziej opłacalne przy dużych portfelach, gdzie takie rzeczy opieramy na greckich współczynnikach i robimy bardzo dokładnie.
Piotr says
Tak. Próbowałem. To zabezpieczenie, o którym wspominałem nie jest z rodzaju Delta neutralne. W tym przypadku do poziomu wsparcia nie mam zabezpieczonych putów, a w przypadku przebiciu wsparcia zabezpieczam wszystkie puty wystawione z ceną wykonania najbliżej wsparcia, które teraz staje się oporem. Jeżeli rynek schodzi niżej to posiadanie tego zabezpieczenia niewiele kosztuje. Gorzej gdy „kręci” się wokół wsparcia/oporu co generuje koszty (muszę sprzedać kontrakty, kupić, sprzedać itd.)
Radosław Chodkowski says
No właśnie to kręcenie się jest problemem 🙂 Trzeba ustawić sobie przedziały, w których interweniujemy, bo rynek rzadko jednym ruchem przechodzi w górę lub w dół. Najczęściej ma cofnięcia, wahnięcia etc. co generuje wiele transakcji i emocji.
Bazzyl says
Bardzo ciekawy post! Moje pytanie może trochę głupie ale.. powiedz na jakiej podstawie wyliczyłeś w % prawdopodobieństwo zysku lub straty?
tomkus says
Pytanie wcale nie glupie 🙂
P-stwa liczone na podstawie delty. Co prawda delta jest tylko przybliżeniem, ale uznawanym na za tyle dokładne że jak dla mnie wystarczającym żeby sobie od ręki coś policzyć i na szybko zweryfikować jakiś pomysł.
marcin says
poza tym ze w piatek na majowych nie bylo animatora przez caly dzien a pan gpw po moim telefonie powiedzial ze wyszedl i nawet niewie czy tez bedzie w poniedzialek to ja juz po tej serii daje sobie spokoj z opcjami na naszej bananowej,oraz twierdze ze efekty sa tylko na graniu kierunkowym a reszta strategi to zawracanie glowy zreszta kolega wyzej podal kilka przykladow z wartoscia oczekiwana