Od dłuższego czasu jestem zwolennikiem wystawiania opcji, w miejsce ich kupowania. Premia przychodzi od razu, nie trzeba walczyć o każdy zyskowny miesiąc, a do tego większość działań inwestora opiera się na spokojnym oczekiwaniu na realizację zysków. Strategia Risk Taker oparta została właśnie na takim założeniu, ale w wersji mocno doładowanej.
Oczywiście wiemy, że w rzeczywistości nie jest tak łatwo. Tym bardziej, że inwestorzy boją się wystawiania opcji z powodu ryzyka, które wiąże się z tym rodzajem aktywności. Zapewne niektórzy jakiś czas temu podjęli swoje pierwsze decyzje na tym polu i do dziś ich żałują. Myślę, że nadszedł dobry czas, aby spróbować ponownie.
Strategia Risk Taker
W poniedziałek miała miejsce premiera mojego szkolenia, prezentującego szczegóły strategii Risk Taker. Jest to system inwestycyjny oparty na wystawianiu opcji w celu czerpania z nich premii opcyjnej. Walczę o duże pieniądze, ponieważ moim założeniem bazowym jest uzyskiwanie premii w wysokości 5% miesięcznie. Założenie bardzo ambitne, ale sądzę, że jak najbardziej możliwe do zrealizowania.
W trakcie szkolenia omawiam:
- proces mojej opcyjnej edukacji,
- wydarzenia, które wpłynęły na to, jak inwestuję dzisiaj,
- preferencje rynkowe, które mam w stosunku do rynku opcji,
- strategię Risk Taker, w której celuję w wynik 5% miesięcznie,
- zasady otwierania, zamykania i ratowania pozycji,
- zarządzanie kapitałem oraz ryzykiem,
- możliwe dalsze kierunki ewolucji strategii.
Szkolenie dostępne jest w Bazie wiedzy Humanisty na giełdzie, do której możecie również przejść klikając poniższy banner. W dniu premiery szkolenia jego cena wynosiła 75 zł, a już od kolejnego dnia wzrosła do 100 zł i taka utrzyma się przez jakiś czas.
Wiedząc jednak, że o premierze nie informowałem na tym blogu, postanowiłem przygotować dla Was specjalną propozycję. Jeśli zamówicie szkolenie w dniu dzisiejszym, do północy, z wykorzystaniem kodu rabatowego STRANGLE, bo taka jest podstawa mojego systemu inwestycyjnego, koszt szkolenia spadnie dla Was ponownie do 75 zł.
Zachęcam Was do skorzystania z tej możliwości i przekonania się, jak ja inwestuję na swoim realnym rachunku, z wykorzystaniem realnych pieniędzy. Już w tym momencie, otwieram kolejne pozycje, obejmujące październikową serię opcji. Być może przekonacie się, jak wiele można zyskać wystawiając opcje, a może wręcz przeciwnie, uznacie że ten typ inwestowania nie jest dla Was odpowiedni. Przemyślaną decyzję można podjąć dowiadując się, jak handlują inni, a następnie próbując swoich kroków na tym polu.
Trader says
Radek, proszę popraw mnie jeśli mam gdzieś błąd w rozumowaniu:
czy to jest tak, że strategie bazujące na wystawianiu opcji pomyślane są głównie na rynki w konsolidacji? No bo zmienność implikowana utrzymuje się na niskim poziomie (korzystne dla wystawiającego) i z każdym dniem opcja tanieje o tetę (korzystne dla wystawiającego).
Co prawda na pojedynczej opcji zysk jest ograniczony, a strata nieograniczona, ale: – nie przewidujemy ruchu, tylko stagnację (ograniczony zysk nas nie boli) ; – możemy ograniczyć stratę kupując inne opcje.
Z kolei dla wyłapania mocnego ruchu kierunkowego wychodzącego z konsolidacji lepsze jest kupowanie opcji, bo:
– rośnie zmienność implikowana (korzystne dla kupującego)
– mamy nieograniczony zysk (bo chcemy łapać duzy ruch)
– niestety teta działa przeciwko nam.
Czy mniej więcej tak to wygląda?
Radosław Chodkowski says
Wszystko zależy od perspektywy jaką się przyjmuje i stylu inwestowania. Faktycznie, z perspektywy gracza wystawiającego opcje call i put, najlepiej by było, gdyby rynek nie rósł ani nie spadał, ale poruszał się bokiem. Ale to tylko bardzo ogólne założenie.
Wystawiając opcje wygasające za 2 miesiące, nie zakładasz bardzo długiego horyzontu czasowego. Trend w ciągu dwóch miesięcy nie zmienia kierunku. Dlatego zawsze przy takiej strategii, o ile nie wystawia się bardzo odległych opcji, funkcjonujesz w perspektywie niższej niż cały trend.
Po drugie, wysoka zmienność imlikowana jest potrzebna, gdyż pompuje premie opcyjne. Im są one wyższe, tym wyższe są nasze przychody z wystawiania opcji. Dlatego inwestorzy zajmujący krótkie pozycje preferują właśnie środowisko o wysokiej zmienności, gdyż nie grają na kierunek rynku, ale właśnie na zmienność – zakładając że ulegnie ona zmniejszeniu.
Odnośnie oczekiwania silnych ruchów wybiciowych, masz rację, lepiej sprawdzi się kupowanie opcji. Tyle tylko, że przy takiej strategii musisz mieć rację. Jeśli ruch nie nastąpi ,tracisz wszystkie wydane na opcje pieniądze.
Cezary S. says
Panie Radosławie, mam 2 pytania. 1. Jak wygląda sprawa płynności opcji na WIG20? Czy są problemy np. ze zamknięciem pozycji ‚short put/call’ (przed datą wygaśnięcia opcji), która znalazła się bardzo głęboko OTM? 2. Czy ktoś gdzieś podaje „wiarygodne” IV dla WIG20?
Radosław Chodkowski says
Z płynnością bywają problemy, ale przez większą część sesji na rynku jest obecny animator i powinna być możliwość dokonania transakcji. Sęk w tym, że opcje daleko OTM są bardzo źle wyceniane, np. bid 0,01 pkt, ask 1 pkt. W rezultacie zamykanie takich opcji nie ma żadnego innego sensu, jak tylko uwolnienie depozytu.
Odnośnie wiarygodnego IV dla opcji na wig20, podaje go sama giełda. Nie ma IV rozumianego jako zagregowana zmienność wszystkich opcji danej serii, bo na to mamy zbyt mało płynny rynek, ale IV poszczególnych opcji jest dostępne. Publikuje go po sesji GPW, a za nią np. stooq.pl. IV intraday trzeba próbować wyłuskać za pomocą jakiegoś oprogramowania do wyceny, np. arkusza bossa.
Cezary S. says
Od jednego z londyńskich traderów dostałem arkusz kalkulacyjny do obliczania IV modelem Blacka-Scholesa. Po odejściu z Goldman Sachs używa go regularnie do własnych celów. Model bierze pod uwagę tylko cenę opcji call (na SPX) o najbliższym poziomem wykonania do ceny spotowej. Porównywałem z VIX’em i całkiem nieźle go naśladuje.
Na http://artim.waw.pl/wiv20/ autor strony podaje IV dla WIG20, ale w dokumencie czytam, że „indeks zmienności implikowanej (WIV20) na daną sesję giełdową obliczany będzie jako średnia ważona otrzymanych poziomów parametru σ dla wszystkich opcji out-of-the money”. Trochę mija się to z celem skoro jak Pan już wspomniał rynek jest za mało płynny a opcje głęboko OTM są realizowane nie przez rynek ale animatorów. Czy ma Pan zdanie na temat IV z ww strony?
Radosław Chodkowski says
Na początek tylko sprostuję, że opcje OTM są ciągle realizowane przez inwestorów, ale bardzo często z wykorzystaniem ofert bid/ask oferowanych przez animatora. Dla wyceny dalekiej opcji, duże znaczenie ma fakt, czy transakcja zostanie zawarta po cenie 0,01, czy po cenie 1,99 pkt.
Odnośnie indeksu zmienności, znam go, ale nie wykorzystuję. Patrząc na całą tabelę opcji danej serii na stooq.pl widzę zmienności poszczególnych opcji. Oceniając je na bazie wcześniejszych obserwacji, wiem czy IV jest wysokie, czy niskie. A nie potrzebuję bardzo dokładnego miernika, żeby różnica pomiędzy 23 a 24 na IV miała dla mnie znaczenie.
Cezary S. says
Rozumiem.
W jaki sposób określa Pan, że IV jest wysokie albo niskie na danej opcji? I co decyduje o konkretnym poziomie wykonania podczas wystawiania call/put?
Pytam z serdeczną ciekawością i chęcią poznania rodzimego rynku opcji. Od jakiegoś czasu wykorzystuje strategie opcyjne na SP500 i EU Stoxx 50. Korzystam jednak z brokera CFD (IG Group – obecnie niedostępny dla mieszkańców Polski) i oczekuje wejścia Dough.com do Europy. Podobno ma to nastąpić jeszcze w tym roku. Od opcji na WIG20 odstrasza mnie płynność i spready uniemożliwiające budowanie niektórych strategii.