Jest to już trzeci i wcale nie ostatni wpis dotyczący spreadu byka i spreadu niedźwiedzia oraz ich zastosowań w inwestowaniu i zarabianiu na giełdzie. W pierwszym omawiałem, czym jest taki spread, a w drugim pokazałem kilka ujęć tej strategii. Tym razem zajmiemy się bardziej praktycznym zastosowaniem spreadów, czyli przedstawieniem ich sposobu działania na rynku oraz możliwości zastosowania. Jeszcze nie będą to praktyczne przykłady, ale umiejętne posługiwanie się spreadami wymaga przeczytania tego wpisu lub zdobycia tej wiedzy w innym miejscu.
Spread jest strategią kierunkową
Decydując się na skorzystanie ze spreadu byka lub niedźwiedzia, mamy konkretne oczekiwanie w stosunku do rynku. Zakładamy, że zachowa się w określony sposób, najczęściej wzrośnie lub spadnie, ale niekiedy też, że pozostanie powyżej lub poniżej pewnego poziomu. Sprawa jest jeszcze nieco bardziej skomplikowana, ale o tym napiszę w dalszej części.
Spready te koncentrują się więc na cenie instrumentu bazowego. Nie jest dla nich istotna zmienność rzeczywista lub też implikowana. Nie ma znaczenia upływ czasu, choć może być ważne, kiedy nasz spread wygaśnie. Z tego właśnie względu, spread jest względnie prostą strategią, gdyż jest jednowymiarowy. Mając konkretne oczekiwania co do zachowania instrumentu bazowego, budujemy odpowiedni spread i czekamy na rezultaty.
Sposoby zarabiania na spreadach
Zarabianie na spreadach może przyjąć kilka form, zależnie od wielu okoliczności. Na początek jednak przypomnijmy sobie, jak wygląda profil wypłaty przykładowego spreadu:
Nieco upraszczając zagadnienie można powiedzieć, że każdy spread ma trzy obszary:
- obszar maksymalnego zysku,
- obszar pośredni (zysk lub strata),
- obszar maksymalnej straty.
Budując spread byka liczymy na to, że rynek znajdzie się powyżej ceny wykonania opcji wyznaczającej nasz maksymalny zysk. Z kolei przy spreadzie niedźwiedzia, barierą będzie opcja o niższej cenie wykonania. Za każdym więc razem mamy nastawienie wybitnie kierunkowe, albo wzrostowe albo spadkowe. Możemy tutaj zastosować trzy podejścia.
Trzymanie spreadu do wygaśnięcia
Zawsze budujemy spread na konkretnych opcjach, posiadających z góry określony i wiadomy nam termin, w którym zostaną rozliczone. Decydując się na trzymanie opcji do wygaśnięcia zakładamy, że rynek znajdzie się w interesującym nas obszarze (maksymalnego zysku) właśnie w dniu rozliczenia. Tylko ten jeden moment sytuacji rynkowej decyduje o tym, czy zarobimy, czy też poniesiemy stratę. W rezultacie nasz scenariusz rynkowy musi zakładać aż tak długi horyzont inwestycyjny.
Podejście to pozwala na obniżenie kosztów transakcyjnych, które ponosimy płacąc prowizje oraz korzystając z ofert po drugiej stronie arkusza. Strategię budujemy tylko raz i później pozostajemy bierni, obserwując jak się ona zachowuje. Drugą zaletą jest fakt, że jeśli będziemy mieli rację, otrzymamy maksymalny zysk możliwy do uzyskania z danej strategii opcyjnej. Trzeba oczywiście pamiętać, że w przypadku niekorzystnego rozwoju sytuacji rynkowej, strata też będzie maksymalna.
Zamknięcie spreadu przed wygaśnięciem
Nieco większe pole manewru daje zamknięcie spreadu przed wygaśnięciem opcji użytych do jego zbudowania. Jest to o wiele elastyczniejsza strategia, gdyż nie zakładamy, że „dokładnie w dniu X cena instrumentu bazowego musi znajdować się powyżej/poniżej poziomu Y”. Warunki w ten sposób określone są bardzo restrykcyjne. W to miejsce zakładamy, że „w którejś chwili od dnia dzisiejszego do dnia X cena instrumentu bazowego znajdzie się powyżej/poniżej poziomu Y na tyle, aby opłacało się zamknąć pozycję wcześniej”.
To drugie podejście sprawia, że nie jesteśmy uzależnieni tylko od jednego punktu w czasie, ale dajemy sobie szansę na wcześniejsze skasowanie zysku lub ucięcie straty. Jaki ten zysk będzie? Z pewnością nie będzie on równy maksymalnemu możliwemu do osiągnięcia na danym spreadzie, ale zdarzają się sytuacje, w których można uzyskać 60-70% maksymalnego zysku i to już po kilku dniach. W takiej sytuacji, zwłaszcza jeśli sytuacja techniczna wskazuje, że rynek może się cofnąć, lepiej jest zabrać pieniądze ze stołu kasując całkiem pokaźną część możliwego do ugryzienia tortu. Środki te możemy ulokować w inną transakcję, w rezultacie czego mamy szansę na zarobienie dwa razy w tym samym czasie.
Oczywiście takie podejście ma też swoje wady. Po pierwsze, rynek być może do samego wygaśnięcia pozostanie w interesującym nas obszarze. W rezultacie zamiast skasować cały zysk, osiągniemy tylko jego część. Po drugie, możliwa jest sytuacja w której zamkniemy spread w niewielkiej stracie w obawie przed jej pogłębieniem, a tymczasem rynek do chwili wygaśnięcia opcji powróci w obszar zysków i pozostanie nam pewien niesmak po tej sytuacji. I po trzecie, zamykając spread ponosimy koszty w postaci prowizji maklerskich oraz różnic bid/ask. O tym, jak wielkie znaczenie może mieć ten ostatni aspekt, pisałem jakiś czas temu na blogu Humanisty na giełdzie.
Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że z samym wygaśnięciem spreadu też mogą wiązać się prowizje. Obowiązują one w sytuacji, gdy opcje wygasają ITM, czyli w chwili wygaśnięcia posiadają one wartość wewnętrzną. Prowizję płaci strona, która z wykonania opcji otrzymuje przychód, a więc posiadacz długiej pozycji. Wiedząc, że spread składa się z opcji wystawionej i opcji kupionej, płacimy maksymalnie jedną prowizję i to tylko wtedy, kiedy opcja kupiona wygasa ITM. Niezależnie od prowizji, kupując spread zależy nam, żeby obie opcje wygasły w cenie, więc prowizja jest tutaj złem koniecznym.
Przekształcenie strategii
Jest to zmiana otwartej strategii spreadu byka lub niedźwiedzia w inną strategię, bardziej adekwatną (w ocenie inwestora) do antycypowanego zachowania rynku. Tutaj pole manewru jest tak szerokie, że nawet nie podejmuję się sugerować, w co spread może być przekształcony. Być może za jakiś czas uda się trochę o tym napisać. W każdym razie przy odpowiednim zachowaniu rynku możliwe jest przeniesienie całości profilu wypłaty w obszar zysku, dzięki czemu strategia nie generuje żadnego ryzyka i w zależności od rezultatu transakcji, osiąga się większy lub mniejszy zysk.
gacek says
Wygląda na to, że mam co najmniej jeszcze jedno pytanie. Nigdzie nie mogę się doczytać na temat prowizji przy handlu opcjami. Która strona transakcji je płaci i od czego jest liczona?
Radosław Chodkowski says
Płaci je każda strona transakcji, czyli zarówno kupujący, jak i wystawiający. W moim DM prowizje uzależnione są od wysokości premii opcyjnej i wynoszą 2% premii, ale nie mniej niż 1,50 zł i nie więcej niż 9 zł. 2% oczywiście od premii liczonej w złotówkach, a nie w punktach.