Być może nie wszyscy wiedzą, ale od dnia 17 marca 2014 GPW wprowadziła nowe nazwy opcji indeksowych. Dotychczasowe regulacje w tym zakresie znajdziecie w jednym z moich poprzednich wpisów, w którym omawiam standard opcji na Wig20. Co wprowadzono?
Bez zmian pozostaje oznaczenie opcji (O), instrumentu bazowego (W20) oraz miesiąc wygasania i typ opcji (C,F,I,L,O,R,U,X). Po tych symbolach następowało oznaczenie roku wygasania jako jedna cyfra (np. 4 dla 2014) oraz trzy cyfry oznaczające cenę wykonania (np. 235 dla 2350 pkt). Zmiana dotyczy właśnie tych dwóch ostatnich zmiennych, które zostały rozszerzone o jedną cyfrę. I tak opcje wygasające w 2014 roku będą miały cyfry 14, natomiast cena wykonania będzie pisana dokładnie, bez skracania o ostatnie zero.
W rezultacie wprowadzonych zmian, nowa nazwa opcji wygląda np. tak: OW20F142550.
Jaki jest cel tych zmian? Przede wszystkim są to ewidentne przygotowania do zagęszczenia cen wykonania opcji indeksowych. Jak wiecie z powoływanego wcześniej wpisu, aktualnie ceny wykonania są rozrzucone co 50 punktów dla najbliższej serii opcji oraz co 100 punktów dla dalszych serii. GPW od dłuższego już czasu zapowiada, iż ceny wykonania będzie dzieliło zaledwie 25 punktów, co sprawia, że niektóre nazwy opcji będą się kończyły cyfrą 5, czego nie umożliwiał dotychczasowy sposób oznaczania tych instrumentów.
System UTP-D sposobem na rozruszanie rynku instrumentów pochodnych?
Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie zapowiada skoncentrowanie się na rozwoju instrumentów pochodnych, co daje również niemałe nadzieje dla rynku opcji. Z niedawnych wypowiedzi jej przedstawicieli wiemy, że kluczowe będzie pojawienie się systemu UTP-Derywaty, który to system umożliwi m.in. handlowanie całymi strategiami opcyjnymi.
Dzisiaj sytuacja wygląda tak, że wszystkie opcje trzeba kupować oddzielnie. Chociażby na taki spread byka musimy dokonać przynajmniej dwóch transakcji, kupując i sprzedając opcje. A chcąc zbudować nieco bardziej rozbudowaną strategię np. iron condor, będą to już cztery transakcje. Wprowadzenie możliwości kupowania i sprzedawania całych strategii opcyjnych znacząco ułatwi wykonywanie planów inwestycyjnych. Będzie można przejść z uciążliwego rzemiosła związanego z wstukiwaniem cen do arkusza na wyższy poziom, gdzie będziemy się głównie zajmowali zarabianiem jako takim.
Z przywoływanej wyżej wypowiedzi wynika również, iż wprowadzone zostaną opcje miesięczne (co już wiemy), ale również opcje binarne. Szczerze powiem, że byłaby to dość duża nowość i śmiałe posunięcie, które bym jednak przyjął z szeroko otwartymi ramionami. Głównie dlatego, że wiele strategii opcyjnych opiera się na założeniu, że do daty wygaśnięcia opcji cena instrumentu bazowego znajdzie się powyżej/poniżej określonego poziomu. Tak właśnie działają opcje binarne, a dzięki temu, że będzie to jedna opcja, a nie kilka, ulegną zmniejszeniu koszty transakcyjne.
Generalnie czekam z niecierpliwością na chwilę, w której GPW dostrzeże, że warto jest się zająć również innymi częściami rynku instrumentów pochodnych niż tylko kontraktami terminowymi. Owszem, są one fajne, ale to dopiero opcje pozwalają na przeniesienie swoich inwestycji na znacznie wyższy poziom. A niestety nie ma się co oszukiwać, bez aktywnego udziału samej giełdy, rynek opcji w Polsce pozostanie na mało atrakcyjnym poziomie, w którym koszty transakcyjne zabijają znaczną część strategii inwestycyjnych.
Radku problem z GPW jest taki, że oni mają zawsze ambitne plany, które jednak nigdy nie wychodzą. O opcjach na akcje słyszymy już zdaje się, że dwa lata, miesięczne na WIG20 miały się pojawić na początku 2014, krótka sprzedaż była reklamowana jako mega niesamowity sukces bo wreszcie politycy pozwolili GPW zaproponować projekt ustawy. Co wyszło? Opcji na akcje nie ma, miesięcznych na W20 nie ma, krótka sprzedaż podobno jest tylko praktycznie żaden DM nie oferuje jej w normalnym zakresie (że już nie wspomnę o kompletnym braku CeTO).
Odpowiedź na pytanie dlaczego jest tak a nie inaczej jest niestety taka, że ta spółka jest skrajnie niekompetentna. Wystarczy porozmawiać chwilę z członkiem zarządu GPW i CBOE żeby zobaczyć jaka straszliwa przepaść dzieli tych ludzi. Dla przykładu ustami kobitki odpowiedzialnej za promocję rynku pochodnych GPW poinformowała mnie że ich strategia marketingowa dla opcji polega na cyt. „zainteresowaniu mózgowców z politechnik”. Ja pie… to mówi babka z zarządu? No serio?
Drugi przykład – to co wygadywał Mejszutowicz na ostatnim Wall Street woła o pomstę do nieba – najpierw podał statystykę, że ponad 50% obrotu na opcjach w USA odbywa się na CCallach, a potem pokazał że GPW zamierza zrobić wszystko co tylko w jej mocy, żeby covered calle zepsuć (m.in. przez brak korygowania strajka opcji o nadzwyczajne dywidendy – a przypomnę, że w PL konstrukcja dywidend jest taka, że każda jest nadzwyczajna).
Trzeci przykład – jak podawał Maliszewski – w feralnym 2007r obrót słynnymi opcjami na waluty na rynku międzybankowym sięgnął ok 100 mld PLN. Tymczasem mistrzowie z giełdy nawet nie próbują na ten rynek zaglądnąć. Za to mają wielkie plany inwestycyjne w jakiś idiotyczny startup zajmujący się rynkiem OTC (Aquis Exchange). Serio w startup? Co oni fundusz inwestycyjny z siebie robią, czy chodzi o premię dla prezesa za zasiadanie w RN? Przecież to nawet nie jest śmieszne.
Ech tam potrzeba niestety solidnej zmiany w zakresie personelu inaczej będzie się kończyło tak, jak z krótką sprzedażą.
Pytanie, czy skoro do tej pory nic się nie zmieniło, jakakolwiek zmiana pomoże. Generalnie nie ma chyba w Polsce odpowiednio zdeterminowanej grupy nacisku, żeby powalczyć o rynek instrumentów pochodnych.