Prawda, że chwytliwy tytuł? Każdy chciałby wiedzieć, jak zarabiać na giełdzie w taki sposób, który da regularne stopy zwrotu o zadowalającej wysokości. W tym wpisie, będącym kontynuacją cyklu, opiszę sposób wykorzystania opcji do realizowania naszych planów inwestycyjnych, które mogą przybrać postać dwóch scenariuszy:
- niskie ryzyko i wysoki zysk,
- regularne zyski i giełda jako biznes.
Oczywiście nie jest tak, że wszystko to można osiągnąć bez wielkiego wysiłku, precyzyjnego planu oraz jego konsekwentnej realizacji. Jednak praktyka pokazuje, że to właśnie opcje, dzięki swoim właściwościom, pozwalają na uzyskanie stabilnej krzywej przychodów z giełdy. Chociażby dlatego, że umożliwiają zarabianie w czasie bessy, czego raczej nie można powiedzieć o akcjach.
Przesuwanie spreadu
Dotychczas za przykłady służyły nam spready budowane w taki sposób, że ceny wykonania opcji znajdowały się po przeciwnych stronach aktualnej ceny instrumentu bazowego. Dzisiaj zajmiemy się spreadami, w których obie ceny wykonania znajdują się powyżej lub poniżej poziomu indeksu Wig20. Posunięcie takie pociąga za sobą dość istotne konsekwencje, zarówno po stronie zysków, jak i możliwego ryzyka.
Budowanie spreadów „okraczających” instrument bazowy sprawia, że możliwy do osiągnięcia zysk jest mniej więcej równy maksymalnemu ryzyku. Zależność ta jest tym silniejsza im bliżej środka strategii znajduje się aktualnie indeks (np. 2500 przy spreadzie na opcjach 2450-2550). Wtedy też statystycznie ujmowane szanse na ruch rynkowy w górę są mniej więcej równe szansom na spadki. W rezultacie powyższego otrzymujemy strategię, która ma 50% szans na zysk i 50% szans na stratę, a stosunek zysku do straty wynosi 1:1. Okoliczności rynkowe sprawiają, że bardzo często ustawienie takiego właśnie spreadu jest najlepszym rozwiązaniem, jednak wynikający z powyższych relacji potencjalny brak miejsca na przechylenie szali w swoją stronę sprawia, że musimy dokładnie wiedzieć, którym z parametrów możemy manipulować. W nadchodzącym numerze Equity Magazine, najlepszego znanego mi polskojęzycznego magazynu giełdowego, do tego tworzonego przez blogerów, pojawi się mój artykuł na temat uzyskiwania przewagi nad rynkiem przy użyciu takich właśnie spreadów.
Co się stanie, jeśli zbudujemy spread przy użyciu opcji o innych cenach wykonania niż te najbliższe instrumentowi bazowemu? Np. mając indeks na poziomie 2400 pkt użyjemy opcji 2200-2150 lub 2550-2600. Wpłynie to w sposób znaczący na parametry naszej strategii, co będzie miało swoje plusy, jak i minusy. Przesuniemy w ten sposób szale prawdopodobieństw, zaburzając niejako układ przedstawiony w poprzednim akapicie. Najlepiej, jeśli omówimy to na przykładzie.
Załóżmy, że mamy indeks na poziomie 2500 pkt. Stwierdzamy, że rynek raczej nie powinien rosnąć, ale do chwili wygaśnięcia opcji użytych do zbudowania naszej strategii może jeszcze nieco podskoczyć, zanim zejdzie niżej. W naszym uznaniu opór znajduje się na poziomie 2590 pkt. Co robimy? Sprzedajemy spread niedźwiedzia na opcjach call. Wystawiamy opcję call z ceną wykonania 2600 i otrzymujemy premię w wysokości 50 pkt. Następnie kupujemy call 2650 za 35 pkt. Profil wypłaty przedstawia się następująco:
Na powyższym profilu wypłaty widzimy, że z aktualną ceną instrumentu bazowego posiadamy jeszcze trochę zabezpieczenia na wypadek, gdyby rynek ruszył nieco w górę. Naszym punktem breakeven, czyli granicą zysków jest poziom 2615 pkt (2600 + 15 pkt otrzymanej premii). Co zrobiliśmy, decydując się na przesunięcie naszego pola zyskowności?
Zwiększyliśmy prawdopodobieństwo, że w chwili wygaśnięcia opcji, instrument bazowy będzie się znajdował w obszarze, w którym nasza strategia przynosi maksymalny zysk. Nie są to już szanse równe 50:50, ale zdecydowanie zmienione na naszą korzyść. Wynika to z faktu, że teoretycznie w każdej chwili rynek ma takie same szanse na ruch w dół, jak i w górę. Nie jest to ruch niczym nieograniczony, ale rządzą nim zasady rozkładu normalnego obrazowane krzywą dzwonową:
Niestety opcje ze wszech miar rządzą się statystyką, więc skoro z jednej strony przechyliliśmy szalę na swoją korzyść, gdzieś indziej szanse przesunęły się przeciwko nam. Zauważcie, że wystawiliśmy opcję za cenę 50 pkt, a za opcję kupioną zapłaciliśmy 35 pkt. W rezultacie sprzedaliśmy spread zaledwie za 15 pkt. Te 150 zł to nasz maksymalny zysk możliwy do osiągnięcia z tej strategii, podczas gdy ryzyko to 350 zł. Zwiększając więc szanse na wystąpienie maksymalnego zysku, sprawiliśmy, że pogorszyła się jego relacja do możliwej straty.
Jest to kolejny przykład, że opcje są bardzo związane ze statystyką i przypominają trochę naczynia połączone. Nie da się ingerować z jednej strony, żeby w innym miejscu nie nastąpiło odreagowanie w kierunku przeciwnym. Oczywiście wpływa to na teoretyczne zależności, gdyż gdyby była to zależność absolutna, zarabianie z wykorzystaniem opcji nie byłoby możliwe.
W rezultacie powyższego możemy powiedzieć, że manipulując relacją cen wykonania opcji do aktualnej ceny instrumentu bazowego możemy uzyskać dwa rezultaty:
- debit spready, znajdujące się aktualnie w polu maksymalnej straty. Żeby strategia znalazła się w obszarze zysku, instrument bazowy musi przesunąć się w pożądanym przez nas kierunku. Ta początkowa strata i fakt, że szanse na osiągnięcie zysku są mniejsze niż 50% (czasami znacznie mniejsze) rekompensowane są przez stosunek zysku do ryzyka, który jest bardzo korzystny i wynosi 2:1, 3:1, a niekiedy nawet więcej. W rezultacie jeśli nasze oczekiwania się sprawdzą, zarobimy więcej niż ryzykowaliśmy. Jeśli rynek nie przekroczy naszego breakeven, ponosimy stratę.
- credit spready, znajdujące się aktualnie w polu maksymalnego zysku. Strategia jest zyskowna, dopóki instrument bazowy nie przesunie się gwałtownie w kierunku przeciwnym do naszych założeń. Wtedy też ponosimy stratę i jest ona zdecydowanie większa niż otrzymany na początku zysk wynikający z wystawienia spreadu. Wysokie prawdopodobieństwo, że strategia przyniesie pozytywne rezultaty okupujemy niekorzystnym stosunkiem zysk/ryzyko.
Zatem relacja ta jest odwrotnie proporcjonalna. Uzyskując wysokie prawdopodobieństwo osiągnięcia maksymalnego zysku, musimy się pogodzić, że jak już trafi się strata, będzie ona dość znaczna. I odwrotnie, jeśli jesteśmy gotowi zaryzykować niewielką kwotę obstawiając, że zrealizuje się mało prawdopodobny scenariusz i będziemy mieli rację, nagroda będzie wielokrotnie większa.
Jak zarabiać na giełdzie 5% miesięcznie dzięki opcjom
Strategie, o których napiszę są szalenie popularne w USA, gdzie rynek opcyjny jest (a jakże) najbardziej rozwinięty na świecie. Zakładają one takie wystawianie spreadów w taki sposób, żeby prawdopodobieństwo niepowodzenia było wyjątkowo małe, jednocześnie zapewniając w miarę godziwy stosunek zysku do straty. Zatem wystawiamy spready byka lub niedźwiedzia (jeśli jeszcze nie żonglujesz tymi kategoriami, przeczytaj koniecznie jeden z poprzednich wpisów) w oczekiwaniu, że rynek nie przesunie się na tyle daleko, żeby generować dla nas istotne ryzyko. Jak zarabiać na giełdzie dzięki takim zagraniom?
- statystyka jest po naszej stronie (np. 85% szans na to, że spread wygaśnie w zysku, a stosunek zysk strata na poziomie 30/70),
- zmienność jest po naszej stronie (wystawiamy spready przy wysokiej zmienności licząc na jej spadek),
- instrument bazowy jest po naszej stronie (korzystamy z analizy technicznej, żeby zwiększyć nasze szanse na ruch rynku w daną stronę),
- know-how jest po naszej stronie (nawet jeśli rynek przemieści się w obszar straty, skorzystamy z którejś strategii obronnej i nie pozwolimy stracie na zrealizowanie się),
- płynność jest po naszej stronie (spready między zleceniami kupna i sprzedaży nie są wielkie, a i prowizje nie zjadają zysków).
Jak sami widzicie, dla stałego zarabiania na giełdzie musimy mieć jeszcze kilka asów w rękawie. Jednak systematyczne budowanie takich właśnie credit spreadów, ich rolowanie i otwieranie ponownie daje możliwość osiągania ponadprzeciętnych rezultatów na rynku. Trzeba niestety do tego trochę doświadczenia i sprzyjających okoliczności rynkowych (zwłaszcza w zakresie „taniości” obrotu opcjami), ale z pewnością jest to możliwe. Temu właśnie będzie służył blog, którego właśnie czytacie.
A dla osób, które opanowały już podstawy w zakresie konstrukcji spreadu i dokładnie przeczytały ten wpis, załączam dwuczęściowe nagranie, w którym możecie zapoznać się w szerszym zakresie z opisywaną powyżej strategią. W końcu każdy chce zarabiać na giełdzie, więc być może właśnie w taki sposób?
jakby nie było robisz kawał dobrej roboty w przystępnym wydaniu 😉
Dzisiaj pierwszy raz odwiedziłem tą stronę. Natrafiłem na ten adres w ostatnim numerze Equity Magazine. Super temat. Opcje są bardzo pasjonujące. Osobiście wolę opcje egzotyczne a przerobione mam EURUSD bo W.20 jest drogie. Z przyjemnością będę tu zaglądał. Pozdrawiam.
Bardzo ciekawy blog i bardzo ciekawe artykuły, gdyby tak jeszcze te filmiki miał polskie tłumaczenie (napisy) to już by było na prawdę idealnie, bo owszem angielski jest bardzo popularnym językiem jednak nie wszyscy go znają :-(.
Na rynku opcji znajomość angielskiego to podstawa. Niestety po polsku nie ma wiele interesującej literatury, a blogosfera jest bardzo uboga.