Kiedyś już podejmowałem na blogu problem braku na polskim rynku programu, który umożliwiałby wycenę opcji. Jednak sama wycena to jedna część problemu, a drugą częścią jest skuteczne zarządzanie portfelem składającym się z większej ilości opcji. Już przy niewielkiej ich liczbie potrzebujemy narzędzia, dzięki któremu będziemy wiedzieli, jaka jest nasza aktualna ekspozycja na ryzyko, zarówno po wzrostowej, jak i spadkowej stronie rynku.
Wiele opcji, wiele problemów
W prowadzonym w ramach bloga Grubym portfelu posiadam na razie niewiele środków, przez co otwieram pozycje na pojedynczych strategiach. Oznacza to, że wystawiając spread, posiadam jedną opcję wystawioną i jedną opcję kupioną. W rezultacie prowadzenie notatek związanych z tym portfelem jest relatywnie proste. Pierwsze problemy pojawiają się już w sytuacji, gdy posiadamy otwarte pozycje na kilku seriach opcji, jak ma to właśnie miejsce w moim portfelu. Wprowadzenie opcji miesięcznych i ich 24 oznaczeń literowych sprawia, że musimy dość dokładnie przyjrzeć się zawartości naszego rachunku maklerskiego, żeby odcyfrować co tam faktycznie posiadamy.
Prawdziwe schody zaczynają się jednak wtedy, gdy posiadamy większy portfel i nasze strategie wymagają już dużej ilości opcji. Wtedy zostajemy z długą listą trudnych oznaczeń, które stają się prawie niemożliwe do zrozumienia.
Kolejne problemy pojawiają się w chwili, gdy przekształcamy nasze strategie lub otwieramy coś nowego. Obracanie dużymi ilościami opcji nie jest na naszym parkiecie takie proste. Prawdopodobnie będziemy zmuszeni do dzielenia planowanej operacji na mniejsze pakiety, które będziemy systematycznie upłynniali. Już na tym etapie wymagana jest ścisła kontrola nad tym procesem, gdyż nie zawsze zlecenie zrealizuje nam się w pełnej wysokości. Jeśli kilka opcji nam umknie, możemy zostać nieświadomi z nieplanowaną ekspozycją na rynek, a to może nas w przypadku wystawiania opcji drogo kosztować.
Co możemy zrobić z tym dzisiaj
Na chwilę obecną nie ma programu dostosowanego do polskiego rynku, który mógłby wspomóc nas w prowadzeniu portfela opcyjnego. Jest co prawda kilka narzędzi, ale żadne z nich nie może pretendować do miana głównej aplikacji właściwej do zastosowania w przypadku opcji. Dom Maklerski BOŚ posiada arkusz do wyceny opcji, ale narzędzie to nie jest już od dłuższego czasu aktualizowane. Po długich bojach udało mi się kiedyś wywalczyć kontakt do project managera odpowiedzialnego za ten arkusz. Wczoraj mu się przypomniałem i uzyskałem informację, że dokument ten został już poprawiony i aktualne trwają jego testy. Jeśli wszystko okaże się poprawne, zostanie on opublikowany. A więc cień szansy jest…
Z drugiej strony jest serwis yourOPTIONS.pl, który co prawda posiada możliwość wyceny opcji i narysowania profilu wypłaty dla danej strategii, ale niestety nie daje możliwości zapisania swojego portfela. Wylogowanie powoduje utratę wprowadzonych danych. A chyba nikt nie lubi klepać od nowa swojego stanu posiadania wraz z cenami zakupu. Nie będę nawet linkował do serwisu, ponieważ z informacji zamieszczonych na stronie wynika, iż z dniem 15 lutego 2015 roku działalność serwisu zostaje zawieszona. Krótko mówiąc dupa.
Pewnym rozwiązaniem może być dla nas arkusz kalkulacyjny sporządzony w programie Microsot Excel lub jego darmowym odpowiedniku. Tyle tylko, że tutaj zdani jesteśmy na własną inwencję i ciężką pracę. Nie znam żadnego publicznie dostępnego arkusza, a więc działać musimy sami. Oczywiście część inwestorów posiada swoje, bardzo rozbudowane arkusze. Widzę to chociażby po różnego rodzaju zrzutach, które nadsyłacie drogą mailową w ramach prowadzonych dyskusji. Tyle tylko, że nie każdy jest w stanie stworzyć taki arkusz. Najczęściej narzędzia takie ograniczają się do zestawienia posiadanych opcji, okraszonego niekiedy profilem wypłaty.
Jakie mamy przed sobą możliwości
Istnieje kilka opcji, które można w tym miejscu rozważyć. Z jednej strony można w dalszym ciągu trwać w sytuacji takiej, jaką mamy teraz. Najwidoczniej rynek opcji w Polsce, w kontekście liczby i wielkości inwestorów, nie jest odpowiednio wielki, żeby angażować środki finansowe, niezbędne do stworzenia takiego programu. Nie wierzę, że kwestia ta nie była przedmiotem analizy w największych domach maklerskich. Zwyczajnie prawa wolnego rynku sprawiają, że prędzej czy później atrakcyjne nisze są zapełniane przez podmioty, które chcą na tym zarobić. A więc być może nisza opcyjna nie jest taka wielka i zamożna.
Z drugiej strony być może jestem w błędzie. Jest to specjalistyczny typ oprogramowania, wymagający nie tylko umiejętności programistycznych i graficznych, ale również sporo matematyki finansowej. Potencjalni użytkownicy zdają sobie z tego sprawę i być może będą w stanie zapłacić na możliwość korzystania. W rezultacie, czego jeszcze nie wiemy, być może powstaje już produkt, którego premiera nas zaskoczy. Sądzę, że dobre oprogramowanie byłoby w stanie znacząco wspomóc ten segment rynku i przyczynić się do jego rozwoju. Ale czy coś takiego jest już w fazie realizacji – nie wiemy.
Kolejną szansą jest aktywność samych inwestorów. Z kontaktów z Wami wiem, że niektórzy na własną rękę próbują wskrzeszenia bosiowego arkusza. Skoro oni nie są w stanie się za to zabrać, my przejmijmy inicjatywę. Jestem w kontakcie z jednym z czytelników bloga, który intensywnie popracował nad arkuszem i chyba osiąga dobre rezultaty. A więc nie jest tak, że się nie da. Wystarczy trochę chęci i umiejętności w zakresie programowania i pisania formuł.
Oczywiście z udostępnianiem przerobionego arkusza może być problem ze względu na regulacje związane z prawami autorskimi. Ale być może zbierze się kilka osób, które wykażą inicjatywę i stworzą własne narzędzie, oparte na doświadczeniach praktyków tego rynku i zaspokajające potrzeby inwestorów. Widzę tutaj dość duże możliwości, od społecznej pracy i udostępniania takiego arkusza lub programu we własnym gronie aż po pomysł na biznes, który może przerodzić się w bardzo interesujące i dochodowe przedsięwzięcie. Myślę, że nie będzie tajemnicą, iż najważniejsze będą względy praktyczne, a więc nie potrzeba od razu zaczynać od kolorowych ramek i wyżyn grafiki. Byle tylko mieć coś, czego nie mamy dzisiaj.
Podsumowanie
Jak widzicie, są ludzie, którzy nie zamierzają biernie czekać, ale biorą sprawy w swoje ręce. Być może ktoś ma funkcjonalny arkusz, który zdecyduje się udostępnić, odpłatnie lub nie, innym inwestorom. A może powstanie pomysł stworzenia czegoś od zera. Jestem pewien, że rynek ten ma potencjał, a pierwsi, którzy coś z tym zrobią, mogą również na tym zarobić. A przynajmniej dobrze zapisać się w pamięci inwestorów.
Nie chce studzić Twojego zapału ale myślę że przeciętnym inwestorom takie narzędzia, szczególnie płatne, są zbędne. Jak będzie proste to średnio rozgarnięty sam sobie zrobi w excelu. A jak będzie skomplikowane to i tak mało kto wykorzysta dodatkowe funkcje.
Trzy przykłady.
1. youroptions – kiedyś zachwalałeś, brali za to kasę – a teraz się zamykają. Zapewne nie dlatego że ich konta nie mieszczą już tych wszystkich zer tylko dlatego że zawierają tylko jedno zero.
A przecież nie było to drogie – kilka złotych miesięcznie – ledwo 1 czy 2 punkty!
2. Na stronach GPW są dwa proste arkusze do liczenia strategii.
Dawno temu wykryłem że w jednym z nich jest elementarny błąd. Poinformowałem o tym GPW. Kilka miesięcy póżniej błąd był nadal. Napisałem do nich znowu. W końcu błąd znikł. Po datach widać było ze ten błędny arkusz wisiał u nich na stronie kilka lat!!!!
Błąd był bardzo prosty ale powodował ze nieprawidłowo były rysowane i liczone strategie.
Tym nie mniej najwyraźniej przez długi czas nikt tego nie zauważył.
3. Arkusz bossy – kiedyś żył, potem przestał a przecież oni nie tworzą tego dla przyjemności tylko za pieniądze klientów. A i tak najwyraźniej doszli w którymś momencie do wniosku że projekt nie jest opłacalny i go zarzucili.
Z tymi kolorowymi ramkami to nie do końca masz rację. W excelu bardzo łatwo można np. zrobić makra czy formuły liczące np. wszystkie greki, wycenę Blacka-Scholesa itp.
Tylko co dalej – musisz to jakoś np. wyrysować – przecież nie będziesz sobie liczył oddzielnie każdej greki dla każdego poziomu WIG20.
Tak samo do wyliczenia grek musisz znać bieżące dane typu stopa dywidendy. To można znaleźć na stronach GPW ale trudno przyklepywać do excela dla każdej opcji oddzielnie.
I tu pojawia się najważniejsze – każdy robi sobie w takim zakresie jak mu pasuje.
Ja popełniłem kiedyś excela który sam pobierał wszystkie potrzebne dane, rysował liczył. Bo potrzebowałem do projektu testowania strategii delta hedging.
Spędziłem nad tym kupę czasu, pobawiłem się, a jak skończyłem to projekt odszedł do lamusa gdyż przetestowałem co potrzebowałem.
Myślę że może znalazłaby się w Polsce garstka osób które by taki arkusz uznały za przydatny w rzeczywistych inwestycjach.
Pojawia się więc problem – rozwijać takie coś, dodawać nowe funkcje i potem co? Sprzedawać? Tylko komu? I za ile – czy potencjalne zyski skompensują poświęcony czas? (przykład yourOptions nie nastraja optymistycznie) Kto potrzebuje potężnego narzędzia?
Z kolei jak narzędzie będzie proste to zawsze będą głosy że „zapłaciłbym ale gdyby robił jeszcze to albo tamto”
Jak się robi narzędzie „pod siebie” to też robi się inaczej niż dla innych. Dla siebie można dokonać wielu uproszczeń gdyż się o tym wie.
Robienie dla kogoś wymaga już innej kultury tworzenia i wymaga zupełnie innego wysiłku.
Generalnie zaprogramowanie całego środka to wg. znanej reguły tylko 20% całości. 80% to zrobienie czegoś co by ten „środek” obsługiwało. I to „czegoś” jest niezbędne przy oprogramowaniu udostępnianym innym, a w pewnym (często znacznym) stopniu jest zbędne przy tworzeniu na własne potrzeby.
A jeśli już ktoś stworzy na swoje potrzeby coś fajnego to nie zawsze ma ochotę dzielić się tym za darmo.
Stąd też zapewne mało takich narzędzi na dostępnych.
W rezultacie, czego jeszcze nie wiemy, być może powstaje już produkt, którego premiera nas zaskoczy.
Myślę że takie produkty już powstały tylko nikt się nie kwapi z ich udostępnianiem z dobroci serca – zrobienie fajnego narzędzia to naprawdę sporo czasu włożonego.
Dlatego dopuszczam opcję, że być może ktoś już coś ma zrobionego, a tylko zdecyduje się na komercyjne udostępnienie. Jak zaznaczyłeś, sam sobie arkusz napisałeś, który pobierał dane etc. Tylko już same makra w excelu stanowią dla wielu osób problem.
Będąc inwestorem chcę się skupić na budowaniu strategii, a nie zastanawianiu się, czy dana formuła w excelu nadaje się do zwrócenia wartości, której szukam. Nie trzeba przecież być piekarzem, żeby zjeść na śniadanie kromkę chleba.
I tu właśnie wracamy do punktu wyjścia, czyli opłacalności całego przedsięwzięcia. Abstrahując od obecnego stanu grupy docelowej, trzeba by było oszacować, czy ten segment będzie się rozwijał. Jeśli tak, program ma szansę stać się podstawą i zdobyć 80% polskiego rynku. Kwestia ryzyka, tak jak ja zaryzykowałem tworząc bloga o opcjach. Na razie statystyki ruchu nie zachwycają, ale chcę, żeby za rok lub dwa, jak ktoś pomyśli „opcje”, od razu kierowano go do mnie.
Czas pokaże, czy rynek opcji w Polsce ma przyszłość. Sądzę, że tak.
z pewnością nie przebiję komentarza mojego przedmówcy, jednak ja uważam krótko, że to bardzo dobry wpis. kolejny raz konkretnie, na temat i bardzo zrozumiale. oby takie produkty jakich oczekujemy pojawiły się już niebawem w rękach inwestorów 🙂 tego sobie życzmy 🙂 pozdrawiam
a mnie się wydaje, że nawet jeśli znajdą się tacy ludzie i stworzą w końcu tego typu wspomagające narzędzia czy programy i inne to i tak ciężko będzie się do tego dokopać bo będzie to tylko dla wybrańców, co oczywiście dobrym wyjściem nie jest bo fakt, zarobić można by na tym naprawdę spore pieniądze no ale co z tego jak u nas wszystko zawsze jest trzymane w tajemnicy przed innymi… ;p