O trudnych sprawach trzeba mówić wprost, więc zawiadamiam, iż Gruby portfel przeszedł w fazę strat. Seria lipcowa przypieczętowała kiepską passę dla portfela, który stracił 15,32% i jest po niej wart 1799,96 zł, czyli ok. 90% jego początkowej wartości. Na wynik ten złożyły się z jednej strony niekorzystne warunki rynkowe, a z drugiej moje błędy w zakresie zarządzania ryzykiem. Mam nadzieję, że z jednych i drugich będziemy w stanie się czegoś nauczyć i wyciągnąć wnioski.
Jak do tego doszło?
Sytuację spowodował od strony rynkowej bardzo silny spadek indeksu Wig20. Odmiennie jednak od wyniku czerwcowego, który był pokłosiem pozycji rolowanych z poprzednich miesięcy, tym razem była to tylko transakcja zawarta na opcjach lipcowych. W dniu 21.05.2015r., jak zaznaczyłem czerwoną strzałką na powyższym wykresie, wystawiłem dwa spready, przyjmujące w sumie postać iron condora. Jeden powyżej rynku, z cenami wykonania 2600/2650, a drugi poniżej rynku, z cenami 2350/2400. Za całość zainkasowałem 14 punktów premii (przed prowizjami), a więc moje ryzyko wynosiło 36 punktów.
Jak widać na wykresie, był to niemal najgorszy moment na wystawianie opcji put lub put spreadów. Zaczynając na poziomie 2520 pkt rynek zszedł w czasie trwania tej serii o 320 punktów do poziomu 2200 pkt. Tak więc spread powyżej rynku nie został narażony, ale spread pod rynkiem dość mocno ucierpiał. Mogę tylko przypomnieć fragment maila, którego wysłałem do moich czytelników zapisanych na newsletter, w którym zapowiadałem, że będę prawdopodobnie musiał zarządzać tą pozycją:
Zakładałem możliwość, że rynek będzie czekała korekta, lecz sądziłem, że 120 punktów zapasu (2520-2400) jest odległością wystarczającą. Okazało się jednak, że Wig20 przebił moje oczekiwania o 200 punktów. Cóż, zdarza się.
Zdecydowałem się na zrolowanie zagrożonego spreadu w dół i w przód. Dlatego też w dniu 17.06.2015 zamknąłem spread płacąc za niego 45,36 pkt i otworzyłem nowy, sierpniowy 2200/2250 inkasując za niego 12,24 pkt. W rezultacie w dniu wygaśnięcia serii lipcowej posiadałem otwarty na niej tylko call spread, który pozostał daleko ponad rynkiem, zupełnie bez wartości. Wysoki koszt zamknięcia zagrożonego spreadu wywołał tę wielką stratę, która po raz pierwszy zepchnęła portfel pod wodę.
Gdzie popełniłem błędy?
Błędy popełniłem trzy. Po pierwsze, oczekiwałem że rynek po tak silnych wzrostach napotka korektę. Była to naturalna kolej rzeczy i taki właśnie scenariusz zakładałem. Moim błędem było więc wystawienie spreadu w miejscu, w które miał powędrować indeks Wig20. 120 punktów zapasu to nie jest wielka odległość i jest ona często przekraczana przy standardowych swingach cenowych. Naraziłem się od tej strony, gdyż wystawiając pozycję tylko powyżej indeksu miałbym kolejną zyskowną serię opcji. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że widziałem zbliżające się straty na serii majowej i czerwcowej, więc chciałem przytulić trochę premii opcyjnej, żeby je zrekompensować. Jak widzimy, takie właśnie zagranie bardzo się nie opłaciło.
Drugi błąd polegał na zbyt długim zwlekaniu z dokonaniem rolowania lub zamknięcia pozycji. Cały czas funkcjonowałem w scenariuszu niewielkiej korekty, a więc moje myślenie przebiegało tokiem „zaraz się odwróci”. Kiedy w końcu uznałem, że trzeba wiać z pozycją, rynek znajdował się na poziomie 2320 pkt, czyli daleko poza nie tylko krótką opcją (2400), ale i długą opcją (2350). To dlatego zamknięcie tej pozycji było tak cholernie drogie. Wcześniej było wiele momentów, w których mogłem coś zrobić, zadziałać lub zabezpieczyć, ale zwyciężyło myślenie życzeniowe. Skończyło się to szkolnym błędem, którego nie sposób wytłumaczyć.
Trzeci błąd polegał na zamknięciu tamtej pozycji. Przypomnijmy, że zapłaciłem za odkupienie spreadu 453,60 zł, już razem z prowizjami. W maju wystawiłem go za cenę 62,81 zł (po odjęciu prowizji), a więc moje maksymalne ryzyko wynosiło 437,19 zł. No, może minimalnie więcej, jeśli wliczyć prowizję, którą bym zapłacił za wykonanie kupionej opcji (2350), która wygasła w cenie. Widzimy więc, że koszt odkupienia przewyższył maksymalną możliwą stratę, którą generowała oryginalna strategia. Być może ten błąd można by było wybaczyć osobie początkującej w temacie opcji, ale przecież ja sam popełniłem na ten temat cały wpis i to zaledwie na tydzień przed dokonaniem rolowania. Jak widać pod latarnią jest zawsze najciemniej.
Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że działałem niemal na ślepo. Byłem akurat w pracy, nie miałem dostępu do notowań online, pozwalających na śledzenie na bieżąco cen opcji oraz cen całych strategii. Rynek szybko spadał, więc na ślepo zamykałem pozycję, chcąc się jej jak najszybciej pozbyć. Dopiero przeanalizowanie uzyskanych cen transakcyjnych pokazało, że zamknięcie pozycji nie było racjonalne. Co więcej, odciąłem sobie w ten sposób szansę na odrobienie strat, gdyby rynek jednak cofnął się w górę. To pokazuje, że jeśli nie zamknie się pozycji wtedy, kiedy trzeba, rynek potrafi się bardzo boleśnie zemścić.
Seria sierpniowa nie jest dużo lepsza
Ratując się na serii lipcowej, dokonałem rolowania na sierpniową. Nie było tu już możliwości obniżenia spreadu o 50 punktów, jak to zwykłem robić, więc z poziomów 2350/2400 otworzyłem 2200/2250, czyli 150 punktów niżej. Taki skok wykonał rynek. Za otwarcie nowego spreadu otrzymałem 12,35 pkt już po prowizjach.
Popełniłem jednak dokładnie ten sam błąd, co na serii lipcowej. Czekałem za długo pozwalając rynkowi schodzić coraz niżej, podczas gdy dno się nie pojawiało. Dlatego też w dniu dzisiejszym postanowiłem zamknąć i tę pozycję, przy indeksie na poziomie 2220 pkt, czyli pomiędzy cenami wykonania. Za zamknięcie zapłaciłem 309,55 pkt. W rezultacie seria sierpniowa przyniosła kolejną stratę w wysokości 187,20 zł i spadek wartości portfela do 1612,76 zł, czyli ok. 80% jego wartości początkowej. Na serii sierpniowej są to już wszystkie działania, gdyż ma ona mniej niż miesiąc do wygaśnięcia, a co za tym idzie, ewentualne kolejne transakcje dokonywane będą już na opcjach wrześniowych.
Aktualną wartość portfela przedstawia poniższa tabela:
Podsumowanie
Dzisiejsza sesja giełdowa zamknęła się na poziomie 2185 pkt, czyli 35 punktów poniżej miejsca, w którym zamykałem pozycję. Na chwilę obecną wygląda więc na to, że ucięcie (tej za dużej) straty było dobrym rozwiązaniem i decyzja ta powinna zostać podjęta dużo wcześniej, kiedy straty były małe.
Ma chwilę obecną muszę przemyśleć kilka spraw, głównie brak konsekwencji w zamykaniu stratnych pozycji. Być może nastąpią pewne modyfikacje strategii opcyjnej realizowanej w ramach Grubego portfela, gdyż nie chcę doświadczać kiedykolwiek więcej straty rzędu 25% w dwa miesiące.
Mam nadzieję, że wyciągniecie wnioski z moich błędów. Nie przestaję obserwować rynku i dokonywać transakcji. Jeśli pojawi się coś nowego, w pierwszej kolejności dowiedzą się jak zwykle osoby zapisane na newsletter.
opcjonariusz says
Gdyby ktoś wchodził w te strategie przy maksimum portfela (2292,67) to strata wynosi -30%.
Ku refleksji wyszukałem stary post /nie o opcjach/ sprzed prawie 12 lat…
http://www.znaczacy.com/o-jedn-sesje-za-daleko-t39856
Takich historii można znaleźć więcej. Oby twoje wyniki nie zniechęcały ludzi do opcji i nie doprowadzały do podobnych historii.
Poza tym może warto dodać kolumnę z informacją o depozycie potrzebnym na utrzymanie pozycji.
Radosław Chodkowski says
Depozyty są zmienne, ale dla tej strategii nie przekraczają raczej 2-3 tysięcy złotych. Dokonywanie transakcji na opcjach OTM lub ITM wymaga już znacznie większych środków.
marcin says
kiedys juz tu pisalem ze w dluzszym terminie lepiej sie wychodzi grajac kierunkowo kupno otm put lub call lub ciagle wystawianie golych calli czasami podpartych kontraktami na wzrost,bron boze nigdy niewystawiajcie golych putow,to tk na marginesie ,te strategie sie mi sprawdzaja od lat,inne wwsystkie to wg mnie strata czasu tym bardziej ze dostajesz smieszna premie za tego kondora niewspumierna do ponoszonego ryzyka ,teraz np wystawiam caly czas gole calle chociaz osobiscie niesadzilem ze to sie tak zwali bo mozna bylo napchac sie putami i uwazam ze najlepsza strategia do serii pazdz
bedzie wyst golych calli i ew jakies male kupno na odbicie,widzisz na serii lipcowej kupilem kilka calli w okolicch dolka za okolo kilka tys,daly zarobic na odbiciu prawie 50% choc tez zamknalem za szybko a to odbilo jeszcze wyzej po tej grecji,takze gdybys kupil za np 400zl calle i ew wystawil troche z wyzszym poziomem to lepiej bys na tym wyszedl ,mialem ochote nakupic sie tych calli za grubo ponad 50tysia ale spekalem w lipcu,sadze iz w sierpniu tez bedzie okazja na odbitke i zarobek min 50% w kilka dni ale teraz juz walne min za 20tys plus cos wystawie gdbybym sie pomylil,uwazam ze powinienes zrezygnowac z tego kondora i zaczac grac ccos innego
tomkus says
Święta prawda Marcinie – Radek ma tyle dobre wyczucie rynku że zajmując długie pozycje zarobiłby o wiele więcej, a spready czy condory to w jego przypadku tylko strata kasy.
Świadczy o tym chociazby prezentowana tabelka – tylko 57% zyskownych okresów.
Średni zysk 4,69%, średnia strata – 12,41% – to prawie 3krotnie więcej.
Pierwszy stratny miesiąc zjadł zyski z całego kwartału.
Oczekiwana stopa zwrotu: -2,6% miesięcznie, czyli (uwzględniając % składany) -27,5% rocznie.
Warto tu wrócić zyskowności (stratności) które wyliczalem statystycznie dla kilku stategii w komentarzu do któregoś postu – one wyjaśnią czemu dzisiejsza tableka wygląda tak kiepsko 🙁
Radosław Chodkowski says
Faktycznie dwa ostatnie miesiące załatwiły zyski. Ale zobaczymy, jak strategia będzie się prezentowała w kolejnych miesiącach. Jeśli wyniki będą podobne, można będzie zakończyć portfel i zacząć coś nowego z inną strategią.
Pamiętaj też, że za wyniki odpowiedzialne są moje błędy i zwlekanie z dokonywaniem transakcji. Sytuacja wyglądałaby zapewne inaczej, gdybym bardziej pilnował ryzyka i tego, czy rynek mi nie ucieka.
tomkus says
Błędy popełnia się zawsze. Czasem przez złudzenia ze rynek jednak się zachowa tak jak chcemy a czasem prze przypadek – np. zapomnimy złożyć zlecenie albo pomylą się cyferki przy patrzeniu na wykres…
Tak czy inaczej trzymam kciuki i chętnie będę nadal śledził Twoje strategie 🙂
antonow says
Nic się nie przejmuj tym niepowodzeniem zdarza się nawet najlepszym. Teraz dopiero robi się ciekawie. Zwróciłbym jeszcze uwagę na koszt rolowań rozumiany jako różnica pomiędzy ceną transakcyjną a średnią bid i ask ponieważ tutaj można pogubić bardzo dużą część środków zwłaszcza przy częstych dostosowaniach pozycji.
Radosław Chodkowski says
Koszt rolowań owszem jest duży. Dlatego teraz na własny użytek rozpoczynam eksperymenty z pojedynczymi opcjami w strategii. Zamykanie, otwieranie i rolowanie są o połowę tańsze.
Bazzyl says
Przykra sprawa ale życzę wytrwałości i przemyślenia na chłodno strategii inwestycyjnej. Trzeba też zauważyć że do końca roku zostało jeszcze kilka miesięcy i wtedy powinien przyjść czas na podsumowanie „grubego portfela”.
Radosław Chodkowski says
Portfel zostanie podsumowany po roku. Jeśli okaże się, że lepiej jest go zamknąć niż kontynuować, zaczniemy jakiś nowy projekt 🙂
Michał says
Czekamy z niecierpliwością! 🙂