Przyzwyczajeni jesteśmy, że w nawet najgorszej sytuacji można uciąć stratę. Chociażby była ona głęboka i wielokrotnie większa niż oczekiwany przez nas zysk, można wyeliminować ryzyko, że będzie ona jeszcze większa. Z kolei czytelnicy tego bloga powinni być przyzwyczajeni do tego, że w przypadku opcji wiele rzeczy nie wygląda tak samo, jak na rynku akcji. Co więcej, działając przeciwnie do logiki, jaką kierują się inwestorzy z rynku kasowego, można zarabiać na opcjach całkiem spore pieniądze. Tak właśnie jest w opisywanej sytuacji.
Napisał do mnie w tym tygodniu inwestor, którego pozycja znalazła się w bardzo niekorzystnej sytuacji. Okazało się bowiem, że korzystając z istniejącej korekty wystawił on na opcjach czerwcowych credit spread. Wystawił put spread 2375/2400, sądząc że rynek nie spadnie już dużo niżej i indeks Wig20 niebawem zacznie rosnąć. Co ważne, transakcji dokonał w dniu 29 maja w chwili, gdy indeks znajdował się na poziomie 2440 pkt. Poniżej przedstawiona jest sytuacja rynkowa, którą znamy w dniu dzisiejszym:
Ucinanie strat nie zawsze ma sens
Inwestor ten posiadał więc 40 punktów zapasu na ewentualne szukanie dna korekty. Niestety, okazało się, że rynek zawędrował o wiele głębiej, bo aż do poziomu 2340 pkt, czyli dokładnie 100 punktów poniżej ceny z chwili dokonania transakcji. Sytuacja bardzo niepomyślna, trzeba przyznać.
Jako że mail zbiegł się niemal idealnie z dołkiem na poziomie 2340 pkt, trudno było o nadzieję na poprawę sytuacji. Czytelnik był zdecydowany sprzedać cały spread i zamknąć w ten sposób stratną pozycję. Kiedy rzuciłem okiem do arkusza zleceń, okazało się jednak, że może to być całkiem kiepskie rozwiązanie.
Spread posiadał szerokość 25 punktów (2375-2400). Początkowa premia, będąca jednocześnie maksymalnym możliwym zyskiem, wyniosła ok. 4,5 pkt już po odliczeniu prowizji maklerskich. Oznacza to, że maksymalna możliwa do poniesienia strata wynosiła w tym przypadku 20,50 pkt. Jako że jest to spread, nie można na nim stracić więcej. Tymczasem arkusz zleceń w tamtej chwili przedstawiał się następująco:
Żeby zamknąć posiadany spread należałoby odkupić put 2400 płacąc za nią 74,55 pkt i sprzedać posiadaną put 2375 za 51,25 pkt. Łączna zapłacona premia wyniosłaby więc 23,30 pkt, którą to wartość należy jeszcze powiększyć o prowizje. W rezultacie koszt zamknięcia spreadu (23,30 pkt) przewyższyłby maksymalne możliwe ryzyko (20,50 pkt).
Tak źle, że może być tylko lepiej
Inwestor ewidentnie przespał moment, w którym należałoby zrobić coś z tą pozycją. Trzeba przyznać, że i warunki były nieszczególne, gdyż rynek od razu po zajęciu pozycji zaczął silnie spadać, ciągnąc za sobą narastające straty. W rezultacie znaleźliśmy się sytuacji, która przedstawia się następująco.
Czy można stracić więcej? Nie! Strategia osiągnęła już poziom maksymalnej możliwej straty. Nie da się stracić więcej niż to, co już zostało stracone. Próba odkupienia tej pozycji powoduje, że wykupujemy za żywą gotówkę stratę, która już w żaden sposób nam nie zagraża. Kosztuje nas to dodatkowo różnicę bid/ask oraz prowizję maklerską.
Czy można na tej strategii jeszcze zyskać? Tak! Przecież do wygaśnięcia opcji pozostało jeszcze kilka sesji, podczas których wiele może się wydarzyć. Biorąc pod uwagę stopień naciągnięcia ruchu spadkowego, prawdopodobne jest odbicie, które może wynieść rynek powyżej poziomu 2400 pkt, co oznacza, że strategia zakończy się maksymalnym zyskiem.
Widzimy więc, że pozostawiając ten spread na rynku niczym już nie ryzykujemy i możemy tylko zyskać. Mamy szansę na to, że strata będzie mniejsza lub nawet że przerodzi się ona w zysk. Potrzeba do tego trochę szczęścia, czasami całkiem sporo, ale nie jest to niemożliwe. Pamiętajmy, że od poziomu 2345 do poziomu 2375 jest zaledwie 30 punktów, Odległość tę rynek jest w stanie przebyć w ciągu jednej sesji, a powyżej tego poziomu straty ulegają już stopniowemu zmniejszeniu.
Don’t throw good money after bad
Chcąc zamknąć taką pozycję, bierzemy na siebie pełną wysokość straty (lub jak w tym przypadku nawet więcej). Nie będzie już szans na to, że karta się odwróci, ta pozycja jest zamknięta i zapłaciliśmy za to z własnej kieszeni.
Przykład ten pokazuje, jak odmienny bywa czasami rynek opcji od tego, co znamy z głównego giełdowego parkietu. Tutaj możemy sobie zagwarantować maksymalną stratę. W przypadku akcji czy kontraktów, zawsze może się pojawić luka cenowa, która „przeskoczy” naszego stop lossa, wpędzając nas w stratę większą niż planowana. Co więcej, odpalony stop loss zabiera pozycję z rynku i inwestor chcąc ją odnowić musi po raz kolejny zapłacić prowizję, po raz kolejny ponosząc ryzyko. Na rynku opcji maksymalna wysokość straty jest zagwarantowana pod względem finansowym. I nawet jeśli indeks zrobi sobie wycieczkę poniżej poziomu naszej maksymalnej straty, dopóki piłka jest w grze, są szanse na to, że nastąpi odwrócenie i pozycja odrobi to co oddała rynkowi, generując niekiedy jakiś zysk.
Umiejętne rolowanie szansą na wykorzystanie rynkowej okazji
Można próbować zamknąć pozycję i otworzyć ją na kolejnym miesiącu, odrabiając część strat. Jak już wiecie, taki zabieg nazywa się rolowaniem pozycji. Tyle tylko, że zamykamy starą pozycję biorąc maksymalną stratę i tutaj nic się nie zmieni. Premia przyjęta ze spreadu otwartego na kolejny miesiąc może lekko zniwelować stratę, ale z drugiej strony naraża nas na dalsze ryzyko.
W tym wariancie lepiej jest otworzyć kolejny spread bez zamykania starego. Tu również dostajemy dodatkową premię i ponosimy dodatkowe ryzyko, ale jednocześnie otrzymujemy szansę, że rynek wróci do ruchu wzrostowego i obie pozycje zarobią dla nas pieniądze. O ile oczywiście pozwalają nam na taki zabieg zasady zarządzania portfelem.
Dokładając do tej sytuacji analizę techniczną, można przyjąć założenie, że rynek ma mimo wszystko szansę na odreagowanie tego dość już silnego ruchu spadkowego. Daje to dobrą okazję do wykorzystania dołka i wystawienia lipcowego put spreadu gdzieś poniżej obecnych poziomów. Stosując metodologię wykorzystywaną przeze mnie przy Grubym portfelu, wystawiłem w ostatnich dniach put spread 2250/2300. Niby niewielki, ale zawsze wpadnie te 10 punktów od jednego spreadu.
Podsumowanie
Ten przykład pokazuje, że czasami rynek od razu daje nam w kość. Jeśli prześpimy odpowiedni moment, bardzo szybko możemy obudzić się w sytuacji maksymalnej możliwej do poniesienia straty. Jednak nie zawsze ucięcie tej straty jest najlepszym rozwiązaniem. Niekiedy pozostawienie pozycji na rynku powoduje, że nie ryzykujemy niczym bardziej, a dajemy sobie szansę na odrobienie tego, co rynek nam zabrał. Niezależnie od możliwości rolowania spreadu i próby odzyskiwania straconych pieniędzy na innych pozycjach.
Co o tym myślicie? Dzisiaj ten spread można już było odkupić za 16 punktów. A niby maksymalna strata z tego wyszła…
opcjonariusz says
Źródło problemu: „Wystawił put spread 2375/2400, sądząc że rynek nie spadnie już dużo niżej i indeks Wig20 niebawem zacznie rosnąć.” – najpierw trzeba popracować nad skutecznością własnych analiz (bo tu tkwi problem) a dopiero potem budować do nich strategię. Jaki był plan B i przy jakim poziomie Wig20? Czy to jedyne opcje w portfelu? Bo na razie to wygląda to jak transakcja czysto spekulacyjna na zasadzie „otworzę pozycję i zobaczymy co będzie” – życzę dużo szczęścia, żeby wyjść z niej teraz na plus.
Radosław Chodkowski says
Transakcja nie jest duża i z tego co wiem, była typowo spekulacyjna. Nie wiem niestety, jak kształtuje się długoterminowa skuteczność tego inwestora. Niemniej przypadek bardzo ciekawy 🙂