Ostatnim razem opisałem historię Bartka, który kupując opcje put poniósł znaczną stratę na swoim publicznym portfelu. Dzisiaj pokażę dwa spready opcyjne, które mogły sprawić, że wynik inwestycji byłby zupełnie inny. Zadanie nie jest łatwe, dlatego też spośród dużej liczby strategii opcyjnych udało mi się wyłonić zaledwie jedną w postaci spreadu niedźwiedzia.
Pierwotnie miało tych strategii być dwie lub trzy, ale podjęte przeze mnie próby przeliczenia ich i skonstruowania w taki sposób, aby były możliwie bezkosztowe oraz generowały niewielkie ryzyko pokazały, że ich zastosowanie nie byłoby właściwe lub conajmniej nadmiernie ryzykowne.
Trudność w zaplanowaniu odpowiedniej strategii dla takiego scenariusza wynika z kilku kwestii:
- po pierwsze, transakcja zawierana była w marcu na opcjach wygasających w czerwcu i wrześniu. Właściciel portfela zakładał więc horyzont czasowy o zasięgu nawet półrocznym. Sprawia to, że upływ czasu staje się kwestią niezmiernie istotną. To właśnie utrata wartości czasowej stanowiącej 100% premii opcyjnej sprawiła, że papiery tak bardzo spadły. Dlatego też nasza strategia musi opierać się w jak najmniejszym stopniu na wartości czasowej i musi być odporna na uciekające dni. W przypadku opcji nie uda się tego nigdy uniknąć, dlatego też nigdy nie opiera się całego portfela na jednym scenariuszu rynkowym. Ale o tym dalej.
- po drugie, oczekiwania rynkowe były w tym momencie dość wyśrubowane i mało prawdopodobne. Nie wiemy, kiedy dokładnie Bartek kupował opcje. Wydaje się, że nie były to zakupy dokonywane na jednej sesji giełdowej, ale dla możliwej symulacji, na podstawie uśrednionych cen transakcyjnych podanych na blogu, przyjmiemy, że był do 26 marca. Indeks znajdował się wtedy na poziomie 2400 pkt, tymczasem założenia dla tej strategii przewidywały spadki poniżej poziomu 2000 pkt do czerwca 2014, a najpóźniej do września 2014 r. Taki scenariusz miał ze statystycznego punktu widzenia małe szanse powodzenia. Owszem, potencjalny zysk byłby ogromny, ale jednak operujemy tu pojęciem losu na loterii. Dlatego też nie zainwestujemy w to wszystkich środków.
- po trzecie wreszcie, ograniczeniem jest wielkość portfela. Otwierając transakcję w portfelu publicznym było nieco ponad 1700 zł. To bardzo mało, ale pamiętajmy, że na początku drogi był to zaledwie tysiąc złotych. Dlatego też priorytetem był dla mnie taki dobór strategii, aby można było dowolnie dopasowywać wielkość pozycji, tzn. aby minimalna jednostka transakcyjna (strategia ustawiona na pojedynczych opcjach) nie przekraczała rozsądnych granic.
Przystępujemy więc do pracy nad strategiami. Chcąc jednak w miarę wiernie odtworzyć warunki transakcyjne, w jakich strategia byłą ustawiana, przyjmujemy następujące założenia:
- data otwarcia: 26 marca 2014
- horyzont czasowy: seria czerwcowa i wrześniowa opcji
- cena instrumentu bazowego: 2400 pkt
- ceny opcji: środek świecy z dnia 26 marca 2014 ((high+low)/2)
A zatem czas zapolować na rynek niedźwiedzia 🙂
Spread niedźwiedzia na opcjach put
Spreadom poświęciłem już bardzo wiele miejsca na łamach tego bloga. Strategią, którą zastosujemy w tym wypadku będzie kupno spreadu niedźwiedzia z wykorzystaniem opcji daleko OTM. Lubiących wiedzę w pigułce, odsyłam do filmu. Chcąc, żeby strategia ta kosztowała nas maksymalnie tanio i jednocześnie dawała odpowiedni stosunek zysku do ryzyka (co odpowiadałoby założeniom jej pierwowzoru), zdecydujemy się na ceny wykonania w okolicach 2000 pkt. Musimy więc zastosować dwa warianty, jeden dla serii czerwcowej opcji, a drugi dla serii wrześniowej.
Bartek kupił czerwcowe opcje put z ceną wykonania 1900, a więc my zrobimy podobnie. Średnia cena transakcyjna z dnia 26 marca 2014 to 4,95 pkt. Bartek kupował opcje po 5 pkt, więc jesteśmy blisko pozycji wyjściowej. Tyle tylko, że my wystawimy dodatkowo opcje put z ceną wykonania 1800. Średnia cena transakcyjna z tego dnia to 2,66 pkt i o tyle pomniejszony zostanie koszt poniesiony w związku z kupnem wyższych opcji. W rezultacie ponosimy koszt w wysokości 2,29 pkt, czyli 22,90 zł na każdy spread. Prowizje jak zwykle pomijamy.
Ok, udało nam się obniżyć koszt strategii o ponad połowę. A co z zyskami, które sobie ograniczyliśmy? Wystawialiśmy opcje put 1800, a więc poniżej tego poziomu osiągamy maksymalny zysk. Spread ma 100 punktów szerokości, a więc zysk wyniesie: 100-2,29=97,71 pkt, czyli 977,10 zł. Ładny wynik, prawda? Spójrzmy na profil wypłaty:
W rezultacie takiego podejścia, nasze maksymalne ryzyko to 22,90 zł, podczas gdy maksymalny zysk to 977,10 zł. Oznacza to stosunek zysku do ryzyka rzędu 43:1. Wiedząc, że Bartek miał w portfelu 1750 zł, załóżmy że kupił trzy takie spready. Kosztowało go to 68,70 zł, czyli niecałe 4% posiadanego portfela. Co by było, gdyby zawarł tylko tą jedną transakcję i osiągnął maksymalny zysk? Jego portfel wzbogaciłby się o kwotę 2 931,30 zł, czyli o 165,5%. Ciągle, ryzykując tylko 4% jego wartości.
To właśnie te liczby pokazują, że tego typu zagranie przypomina kupno losu na loterię. Koszt wejścia jest niski, ale i prawdopodobieństwo sukcesu niewielkie. Jeśli jednak będziemy mieli rację/szczęście, zyski będą ogromne.
Bawiąc się trochę, warto sprawdzić co można by było uzyskać kupując takie spready opcyjne za wszystkie posiadane pieniądze. Przy portfelu rzędu 1750 zł można by było kupić 76 takich spreadów. Osiągając sukces z tak załadowanym portfelem otrzymamy zysk w wysokości ponad 74 tys. zł powiększając nasz portfel 42-krotnie. Fajne, prawda? Ale jeśli zysk nam się nie trafi, tracimy wszystkie posiadane środki, więc takie zabawy odkładamy grzecznie na półkę.
Spready opcyjne na opcjach wrześniowych
Powyższy przykład bazował na obliczeniach dokonywanych dla opcji wygasających w czerwcu 2014. Wiemy, że nasz horyzont inwestycyjny jest dłuższy o trzy miesiące, więc należy powtórzyć obliczenia na serii wrześniowej. Niestety, wiedząc że GPW wprowadza do obrotu jedynie 9 cen wykonania opcji, nie zawsze mamy do dyspozycji odpowiednio odległe cenowo papiery. Tak też dzieje się w opisywanym przypadku, gdzie zarówno w marcu, jak i dzisiaj, ostatnią opcją wrześniowej serii jest put 2000. W rezultacie przystępujemy do budowania spreadu niedźwiedzia poprzez kupno opcji put 2100 i wystawienie put 2000.
Za kupioną opcję put 2100 płaciliśmy 26 marca 51,60 pkt. Z kolei wystawiając put 2000 otrzymywaliśmy 33,15 pkt. W rezultacie nasz koszt netto dla takiego spreadu wynosił 18,45 pkt (51,60-33,15), z kolei maksymalny możliwy zysk z tej strategii to 81,55 pkt.
Widzimy więc, że stosunek zysku do straty (4,42:1) nie jest już tak spektakularny, jak wcześniej. Wynika to częściowo z wyceny opcji, konkretnie z dłuższego czasu pozostałego do wygaśnięcia, ale również z tego, że wybraliśmy opcje z cenami wykonania o 200 punktów bliższymi aktualnej cenie instrumentu bazowego. W zamian otrzymujemy większe prawdopodobieństwo osiągnięcia zysku, ponieważ większe są szanse, że rynek spadnie w 6 miesięcy o 300 pkt niż że poleci w 3 miesiące o 500 pkt.
W tym wypadku koszt i maksymalne ryzyko dla strategii to ponad 180 zł, czyli już kupno jednego spreadu oznacza dla nas zaryzykowanie ponad 10% wartości portfela. Niemniej jeśli jego posiadacz jest przekonany, że rynek będzie silnie zniżkował, może to być całkiem niezłym rozwiązaniem, wyposażonym w ograniczenie ryzyka do rozsądnych wartości.
Podsumowanie
Zaprezentowany tu przykład pokazuje, jak można tanim kosztem zagrać pod scenariusz katastrofy na rynku, jak tego zapewne oczekiwał Bartek. Sedno zagadnienia leży w tym, aby nie ryzykować całego portfela dla jednej transakcji. Ustawiając taki właśnie spread, udało nam się o ponad połowę zmniejszyć koszt zbudowania strategii w porównaniu do pierwowzoru.
W kolejnych wpisach będę zajmował się innymi strategiami oraz zagadnieniami związanymi z rynkiem opcji, więc już teraz zachęcam do zasubskrybowania RSS bloga oraz dołączenia do fanów na Facebooku.
Bardzo ciekawie opisane. W takich przypadkach szczególnego znaczenia nabiera dywersyfikacja portfela :).
Pozdrawiam
Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy 🙂
Zbieram się w sobie, bo od pewnego czasu trochę zaniedbałem moje blogi. Postaram się, żeby artykuły ukazywały się raz w tygodniu, określonego z góry dnia. Jak widzicie, teksty nie są krótkie, więc przygotowanie ich na odpowiednim poziomie zajmuje trochę czasu, ale teraz już powinno być regularnie.
Jeśli macie jakieś uwagi, zachęcam do ich zgłaszania.
Bardzo ciekawy tekst, czekam na więcej :-), i oby się udawało częściej czyli choć ten raz w tygodniu.
Tak, ładnie napisane i o moim ulubionym instrumencie
Ja cale zycie laduje short strangle odkad tylko pojawily sie opcje (jesien 2003) i zastanawiam sie jaki w ogole sens ma dokupowanie tych ubezpieczajacych tanszych otm skoro i tak calosci trzeba tak samo pilnowac jak samych wystawionych? Tylko niepotrzebnie zysk to ogranicza moim zdaniem. Gdyby w zamian nie trzeba bylo tego pilnowac… ale trzeba.