Długi stelaż jest polską nazwą dla strategii long strangle. Jest ona odwrotnością i przeciwieństwem strategii short strangle, którą niedawno opisywałem. Strategia ta umożliwia zarabianie na dużych ruchach rynku, jeśli zdecydujemy się na jej zastosowanie w odpowiednim momencie i przy odpowiednio niskiej zmienności.
Na samym wstępie muszę zaznaczyć, że jestem raczej zwolennikiem sprzedawania premii opcyjnej, a nie jej kupowania, co będzie miało miejsce w tej sytuacji. Dlatego też sam nie potrafię długoterminowo zarabiać korzystając z długiego stelaża. Wydaje mi się, że podstawowa wersja tej strategii, opierająca się na kupowaniu opcji i pozostawianiu ich do wygaśnięcia, raczej nie będzie dawała odpowiednich rezultatów. Jak wszędzie, diabeł tkwi w szczegółach, których w przypadku opcji jest zazwyczaj całkiem sporo. Dlatego liczę na czytelników bloga i ich aktywność w komentarzach, która pozwoli ożywić prezentowaną strategię.
Długi stelaż – budowa strategii
Strategia stelaża w swoim podstawowym wariancie, składa się z dwóch kupowanych opcji, posiadających ten sam termin wygasania. Kupujemy opcję call z ceną wykonania powyżej rynku oraz opcję put z ceną wykonania poniżej rynku. W rezultacie obie te opcje nie posiadają wartości wewnętrznej, a jedynie wartość czasową. Można więc powiedzieć, że są one OTM.
Dla przykładu przyjmiemy, że kupujemy wygasający w lutym call z ceną wykonania 2500 oraz put z ceną wykonania 2200 pkt. Za pierwszą opcję płacimy 7,5 pkt, a za drugą 10 pkt, co sprawia, że łączny koszt takiej strategii to 17,5 pkt, bez uwzględniania prowizji. Jest to jednocześnie maksymalne ryzyko, na które się narażamy – niezależnie od tego, co zrobi rynek, nie stracimy więcej. Przyjrzyjmy się profilowi wypłaty takiej strategii:
Skoro tylko kupowaliśmy opcje, bez wystawiania jakiejkolwiek z nich, posiadamy nieograniczony potencjał zysku. Może się zdarzyć tak, że zbudowana w ten sposób strategia przyniesie nam bardzo wysokie zyski, sięgające dużej części portfela. Problemem jest jednak fakt, że zyski te uzależnione są od znaczącej zmiany poziomu instrumentu bazowego, która musi się dokonać w czasie pozostałym do wygaśnięcia opcji użytych do zbudowania strategii.
Przedział między cenami wykonania to 2200-2500. Ale długi stelaż wygenerował nam koszt w wysokości 17,5 pkt, którą to wartość musimy dodać po zewnętrznej stronie naszej strategii. Uzyskamy w ten sposób punkty opłacalności na poziomie 2182,5 i 2517,5 pkt. Jest to logiczne, gdyż zyski zaczynają się dopiero wtedy, kiedy pokryjemy nakłady poniesione w związku z budowaniem strategii.
Zasady działania strategii
Długi stelaż pozostawia rynkowi otwarte pole do wyboru kierunku. Zyski są nieograniczone zarówno po stronie wzrostowej, jak i po stronie spadkowej. Tyle tylko, że jeśli rynek nie wykona żadnego znaczącego ruchu i pozostanie blisko środka naszej strategii, nie otrzymamy w dniu wygaśnięcia żadnego przychodu pozwalającego chociażby na pokrycie kosztów. I to właśnie jest głównym problemem, z którym inwestor musi się uporać. Zarabiamy w scenariuszach skrajnych, mało prawdopodobnych. Z kolei stratę ponosimy bardzo często, ponieważ rynek ma tendencję do pozostawania w okolicach swojej średniej.
Kwestia straty jest tutaj pewna. Wiemy, jaką kwotą i jaką częścią portfela ryzykujemy. W zależności od wyboru inwestora, można kupić długi stelaż za 2% posiadanych środków, ale można i postawić wszystko na jedną kartę, kupując za wszystko co mamy. Z kolei zyski są niepewne. Mogą one nawet nie pozwolić na pokrycie kosztów. W zasadzie to powiedzenie o nieograniczonych zyskach jest jedynie teorią. Bo przecież samo wystąpienie zysków jest mało prawdopodobne. A więc im wyższy zysk rozpatrujemy, tym szanse jego wystąpienia są mniejsze. Można oczywiście zarobić dziesięciokrotność kosztów poniesionych w związku z kupnem stelaża, ale rynek musiałby przesunąć się baaardzo daleko. A przecież czas jest ograniczony.
Wchodzi tutaj również silny aspekt psychologiczny. Oczekujemy wybicia w jakimś kierunku, więc decydujemy się na długi stelaż. Mija tydzień i nic. Mija drugi tydzień i rynek stoi w miejscu, poruszając się niemrawo. Tymczasem my widzimy uciekające z portfela złotówki, ale nie możemy nic zrobić. Z każdym dniem bez wyraźnego wybicia rosną nasze straty i rośnie frustracja. A ta i tak jest duża, ponieważ z założenia straty są w tej strategii dużo częstsze niż pojawiające się z rzadka zyski. Trudny przypadek do okiełznania.
Sposoby na zwiększenie zyskowności strategii long strangle
Pierwszy ze sposobów wynika z faktu, że opcje których użyliśmy do budowy naszej strategii posiadają wyłącznie wartość czasową. Jak wiemy, niska zmienność implikowana sprawia, że opcje są tanie, a wysoka zmienność podnosi ceny tych instrumentów. Kupując opcje liczymy na wzrost ich wartości w czasie. Dlatego też warto jest rozważnie korzystać z tej strategii i kupować ją tylko wtedy, gdy zmienność implikowana jest niska. Uzyskujemy w ten sposób dwie korzyści. Po pierwsze, zmienność może wzrosnąć, generując nam zysk. Dlatego możemy uzyskać zarobek nie tyle na zmianie ceny instrumentu bazowego, co na samym wzroście zmienności implikowanej. Druga korzyść jest taka, że przy niskiej zmienności, kupujemy opcje tanio. Oznacza to mniejsze ryzyko dla tej samej strategii, która w innych warunkach kosztowałaby nas drożej. Zakładając, że ryzykując n% portfela możemy przy wysokiej zmienności kupić 10 takich stelaży, być może przy niskiej zmienności będzie to 15 lub 20 stelaży. Jeśli uzyskamy z takiej strategii zysk, będzie on odpowiednio większy, przy stałym ryzyku n% portfela.
Druga możliwość ulepszenia tej strategii wynika już z dynamicznego zarządzania i przekształcania. Rynek nie może ruszyć się jednocześnie w górę i w dół. Dlatego też nasz zysk powiązany jest z ruchem albo w górę, albo w dół. Wtedy jedna z kupionych opcji traci na wartości (stając się opcją daleko OTM), a druga zyskuje na wartości. Prawidłowość wynikająca z wyceny opcji jest taka, że opcja do której zbliża się rynek zyskuje na wartości więcej, niż ta, od której rynek się oddala. W ten właśnie sposób wartość odsprzedażowa całej strategii może być po kilku dniach wyższa niż cena, którą za nią zapłaciliśmy. Można więc sprzedać strategię z zyskiem i zająć się innymi działaniami na rynku. Problem tkwi jednak w utracie wartości czasowej, której ubywa z każdym dniem. Omówmy to na przykładzie.
Inwestor kupuje długi stelaż za kwotę 17 punktów (7 pkt call i 10 pkt put). Od razu po kupnie rynek szybko przemieszcza się w dół. Opcja call jest teraz warta 2 pkt, a opcja put 25 pkt. Łącznie cała strategia jest więc warta 27 pkt i zakładając brak kosztów transakcyjnych, można na niej zrealizować zysk w wysokości 10 pkt w ciągu kilku dni. Przypomnijmy, że jest to stopa zwrotu rzędu 59% w ciągu zaledwie kilku dni. Owszem, nie kupiliśmy tej strategii za wszystkie posiadane środki, ale i tak wygląda to bardzo atrakcyjnie. Ale przyjrzyjmy się innemu scenariuszowi, pokazującemu trudność, na którą z pewnością napotkamy.
Inwestor kupił long strangle na powyższych warunkach za 17 pkt. Tyle tylko, że przez dwa tygodnie nic się nie dzieje, a rynek poruszał się w okolicy poziomów, na których się znajdował w chwili, gdy otwieraliśmy pozycję. Upływ czasu sprawił, że stopniała wartość czasowa opcji i premie wynoszą teraz 5 pkt put i 3 pkt call. Wartość odsprzedażowa strategii to zaledwie 8 pkt. Następuje teraz oczekiwany przez nas ruch rynkowy w dół, który opisywałem w poprzednim akapicie. Cena opcji call spada do 1 pkt, a cena opcji put rośnie do 12 pkt. Cała strategia jest warta 13 pkt, a więc ciągle mniej, niż za nią zapłaciliśmy.
Przykład ten pokazuje, że stosując tę strategię walczymy z upływającym czasem. Nawet jeśli oczekiwany przez nas ruch cenowy wystąpi, może być zbyt późno żeby bilans całej strategii okazał się dodatni. Trzeba brać to pod uwagę zanim zdecydujemy się na skorzystanie z niej.
Dodanie analizy wykresu do strategii
Jest jeszcze jeden sposób, który może przechylić szalę na naszą korzyść. Jeśli silny ruch cenowy sprawi, że jedna z opcji znacząco zyska na wartości, a jednocześnie będziemy sądzili, że teraz nastąpi odwrócenie kierunku ruchu, możemy zdecydować się na sprzedanie drogiej opcji, znajdującej się bliżej ceny (sprzedajemy ją z zyskiem), pozostawiając jednocześnie drugą opcję na rynku. Jeśli mamy rację i nastąpi ruch w przeciwnym kierunku, opcja ta może wrócić do swojej początkowej wartości, sprawiając że na całości operacji możemy osiągnąć zysk.
Tutaj otwiera się nam pole do znaczącej ilości modyfikacji. Zakładając, że kupimy call 2200 i call 2500, a rynek podjedzie w górę i sprzedamy z zyskiem call 2500, możemy zrolować w górę pozostałą put 2200 na np. put 2300 lub 2400. W ten właśnie sposób dajemy sobie nową szansę na dalszy zarobek. Owszem, podnosimy w ten sposób ryzyko, ale możemy ograniczyć dodatkowe ryzyko do kwoty, którą zarobiliśmy na sprzedanej opcji. Jest to sposób na wyższe zyski, ale wymaga już wejścia na pole analizy wykresu, co w pewnym sensie sprawia, że wychodzimy poza czysto statystyczne oceny na rzecz uznaniowości i umiejętności inwestora.
Podsumowanie
Strategia długiego stelaża może dawać dobre rezultaty. Cała trudność tkwi w tym, żeby dopracować ją w taki sposób, żeby przechylić szalę na naszą korzyść. Stosowanie surowej strategii nie da dobrych rezultatów, gdyż rynek wycenia opcje według statystycznych prawdopodobieństw, a dodatkowo przeciwko nam działają prowizje i koszty związane z poślizgami przy transakcjach.
Dlatego ja sam postanowiłem trzymać się bliżej strategii opierających się na sprzedawaniu premii opcyjnej, gdzie każdy dzień nagania pieniądze do naszego portfela, zamiast je z niego wyciągać. I liczę tutaj na moich czytelników, którzy w komentarzach mogą wnieść coś więcej niż moje wywody, dzięki czemu long strangle okaże się bardzo atrakcyjnym podejściem. Być może wrócę do niego za jakiś czas, żeby rzucić nowe światło na to, co dzisiaj napisałem. Ale wszystko w Waszych rękach.
tomkus says
I właściwie wszystko jasne 🙂
Metod/strategii modyfikacji jest więcej, żeby się nie rozpisywać wymienię dwie
– ustawić sobie jakiś poziom zyskowności, np. 50%, i jak kurs pójdzie w górę i cena call wzrośnie o 50% to sprzedajemy. Puty spadną ale są duże szanse że kurs wahnie się do tyłu i puty sprzedamy bez straty albo z na tyle małą że cala strategia będzie na plusie.
To może być dobre szczególnie przy najkrótszym czasie do wygaśnięcia i strikom najbliższym aktualnemu kursowi – wtedy opcje są stosunkowo tańsze i mają dużą deltę więc wystarczy niewielki ruch w jedną stronę żeby zrealizować założony zysk.
Teoretycznie przy delcie w pobliżu 0,5 wystarczy ruch o 15 punktów (z prowizjami i spredami – 20) w dowolną stronę a potem powrót żeby zamknąć strategię ze sporym zyskiem. A jak mówi statystyka jest tylko 10% szansy że dzienny ruch będzie mniej niż 20 punktowy. Oczywiście nigdy nie da się wykorzystać całego ruchu więc żeby załapać się na te 20pkt trzeba uznać ze ruch musi być minimum 40pkt, a tu jest już 50% szansy że ruch będzie mniejszy. Ale zawsze opcjom zostanie jeszcze kilka dni do wygaśnięcia 🙂
– żeby nie ryzykować że kurs po pójściu w górę się nie zatrzyma nie trzeba sprzedawać tego calla którego mamy tylko calla o strike wyżej. Utworzy on bull spread (który sam w sobie w żadnym punkcie nie będzie stratny) z dokupionym putem (który przesuwa bull spreada trochę w dół, ale nadal zostawia zysk po prawej stronie). Jeśli kurs będzie szedł w górę to będziemy mieli zysk (stały), jeśli kurs spadnie to jak wyżej – put wróci do ceny kupna lub w pobliże co po odsprzedaniu pozostawia lewitującego bull spreada, lub jeśli put wzrośnie jeszcze bardziej to po sprzedaniu cały bull spread uniesie się jeszcze wyżej (lub można sprzedać puta o jeden strike niżej, przez co powstanie lewitujący o short condor).
tomkus says
Jeszcze taka uwaga o kupowaniu.
Niestety rzeczywistość pokazuje że próby kupna jednej nogi a potem poczekania z kupnem drugiej często się nie sprawdzają, zresztą jest to nielogiczne.
Np. kupujemy calla i czekamy aż rynek wzrośnie żeby taniej kupić puta. Jeśli rynek spada to zostajemy z drogim callem i bez puta, albo dokupujemy drogiego puta. I plujemy sobie w brodę że można było taniej. Jeśli natomiast rynek wzrósł to w sumie po co kupować tego puta? Można sprzedać calla, zrealizować czysty zysk i obmyślić nową strategię.
W praktyce stelaż najlepiej kupić od razu w całości.
Natomiast co do:
tomkus says
Niestety cytowanie się źle zrobiło, może gospodarz może poprawić 🙂
Radosław Chodkowski says
Niestety formatowania zmienić nie mogę.
Ale zazwyczaj z rynkami jest tak, że podejmujemy pewne ryzyko, licząc na dobry rezultat. Dlatego rozbijanie spreadu czy stelaża na dwie oddzielne transakcje ma sens, ale tylko pod warunkiem, że nasze umiejętności na to pozwalają. W przeciwnym wypadku faktycznie nie ma to sensu.
jo says
jaki to wtedy stelaż?
Radosław Chodkowski says
Stelaż może być docelową strategią, którą chcemy utworzyć i np. utrzymać do wygaśnięcia. Nie jest powiedziane, że tylko strategie otwierane jednym zleceniem (jak to się odbywa na bardziej rozwiniętych rynkach) są strategiami, a wszystko inne zaledwie transakcjami na opcjach.